Trzy kociaki z historią

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 06, 2013 19:22 Trzy kociaki z historią

Hej wszystkim, jako że jestem nowa na forum to przedstawię Wam burzliwe losy moich koteczków. Miło jest widzieć, że na forum jest tyle osób pomagających zwierzętom, aż sie cieplej na sercu robi czytając niektóre historie. Niech i moje zostaną uwiecznione, żeby nieśę pozytywną energię w koci świat :)
Zacznę od Niuni:
Gdy miała rok, uległa poważnemu wypadkowi. Jej właściciele zanieśli ją do weterynarza, ale gdy usłyszeli, że prawdopodobnie już nie będzie chodzić, a koszty leczenia są wysokie, postanowili ją uśpić. Dowiedzieliśmy się o jej sytuacji i szybko zareagowaliśmy. Inny lekarz, wykonał jej prześwietlenie i okazało się, że ma złamaną tylną łapę, a drugą zwichniętą. Przeszła dwie operacje, niestety jednej łapki nie udało się uratować i musiała zostać amputowana. Leczenie trwało miesiąc, wszystko znosila cierpliwie, zarówno podawanie antybiotykow, jak i zmiany opatrunków. Niunia szybko przystosowała się do nowej sytuacji, świetnie sobie radzi bez jednej łapki. Jest bardzo żywiołowa. W lecie znika na całą noc, widać instynkt jest silniejszy niż kalectwo. Natomiast w zimie woli spać w ciepłym łóżeczku, najlepiej jak najbliżej człowieka. Wśród moich trzech kotów jest dominatorką z charakterkiem.

Obrazek
Obrazek
W trakcie leczenia, tu jeszcze miała dwie łapki, ale już z widoczną martwicą.

Obrazek
Niedługo po zdjęciu kołnierza, który nosiła przez miesiąc. Brzydula nie do poznania :p

Obrazek
I teraz w zimowym futrze :)
Obrazek

Historia Fifi:
Za oknem -20 stopni, brrr ciężko zmusić się do wyjścia na dwór, ale moja motywacja już merda ogonem i piszczy z radości na widok smyczy, więc nie ma rady, trzeba iść. Wychodząc z domu coś szarego przemknęło przed domem 'ee pewnie mi się przewidziało, przecież wszystkie kotki teraz siedzą w domach i grzeją się gdzie mogą'. Na spacerze nawet mój motywator Lisek zwątpił i szybko chciał wracać. Pierwszy wpadł przez drzwi otrzepując zmarznięte łapki. Zatrzymało mnie ciche miauknięcie. Zawołałam kici kici i po chwili zobaczyłam wlepione we mnie brązowe oczka. Szary kotek z wielką niepewnością dał się zaprosić na ganek. Poczęstowałam go czym miałam, nie wybrzydzał, zjadł, a właściwie połknął wszystko. Nazajutrz sytuacja powtórzyła się. Wszystko wskazywalo na to, że nie ma się gdzie podziać więc zabrałam go do domu. Mocno przestraszony, po chwili oswoił się z sytuacją i zasnął. Za to ja spać nie mogłam. Kolejny kot? Nie ...
A jednak, został. Weterynarz określił ją na około 4-5 lat. Pierwsze co zrobiliśmy to sterylizacja. Nie było łatwo, zdziczały kotek był bardzo niezadowolony z ubranka po zabiegu i na wszystkie sposoby próbował je zdjąć. Z każdym dniem staje się coraz bardziej ufny. Czy jak go wypuścimy to wróci? Czy ma gdzie wrócić? Czy zapomni skąd przyszedł i zostanie w naszym ciepłym domu?
Fifi wyszła na dwór dopiero na wiosnę i została z nami:) Mimo, że mineło już dwa lata nadal jest dość bojaźliwa, ale ma też chwile kiedy wstępuje w nią pieszczocha i sama się łasi.
Obrazek

Obrazek

Doriska8

 
Posty: 9
Od: Pt gru 06, 2013 15:50

Post » Sob gru 07, 2013 8:07 Re: Trzy kociaki z historią

Miło widzieć, że jest mnóstwo dobrych ludzi, którym na sercu leży los zwierząt :1luvu:
kicikicimiauhau
 

Post » Sob gru 07, 2013 17:09 Re: Trzy kociaki z historią

Jechałam w nocy rowerem. gdy zobaczyłam coś czarnego na poboczu, pomyślałam, że to pewnie kret, ale nagle to zaczęło głośno piszczeć. Zawróciłam więc, poświeciłam latarką i okazało się, że to mały kotek. Rozejrzałam się dookoła, czy nie ma ich tam więcej, ale nie było. Zabrałam go do domu. Uszko i przednią łapkę miał czymś posklejane, dopiero jedno oczko zaczynał otwierać, więc miał pewnie koło tygodnia. W domu nie miałam mleka, podałam mu strzykawką tylko troszkę przegotowanej wody i tak musiał przetrwać do rana płacząc. Pierwsze dni były trudne, nie zrobił kupki mimo regularnych masaży brzuszka. Spróbowałam herbatki koperkowej i w końcu po 3 dniach się udało. Potem już się przyzwyczaiłam do nocnego wstawania. mleczko z Royala mu bardzo smakowało, a na dodatek sam lizał sobie sklejoną łapkę, którą wcześniej trochę udało mi się odmoczyć. Z pomocą przyszła też nasza suczka Megi, która wczuła się w rolę i go lizała. Jak podrósł zaczęły się razem bawić i ścigać. Krecio jest pieszczochem, przychodzi się przytulać i nie sposób mu odmówić. Pierwszy raz gdy wypuściłam go na dwór zaczął polować na psy u sąsiada, myślał, że wszystkie takie chętne do zabawy jak nasze. Dopiero jak się przestraszył kilka razy to zaczął się bardziej trzymać domu.

Obrazek

Obrazek

To tyle moich obecnych kotków:) Jak patrzę na nie to nie mam wątpliwości że czasem warto poświęcić swój czas, pieniądze i nerwy po to by je ratować.

Doriska8

 
Posty: 9
Od: Pt gru 06, 2013 15:50

Post » Sob gru 07, 2013 18:48 Re:

Piękne stworzenia :1luvu: Oczywiście, że warto poświęcać i czas, i pieniądze dla takich fajnych przyjaciół :love: :ok:
kicikicimiauhau
 




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 46 gości