"Ruska Banda"

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 27, 2013 20:47 "Ruska Banda"

I znów zamęczę Was moimi bzdurnymi opowieściami. Tym razem o Rusku i jego bandzie :wink:

Cz.1
Ola siedziała w fotelu i czytała książkę, raz po raz zerkając na telewizor. Jej mama właśnie wychodziła.
- Będziesz cały czas w domu? - spytała.
- Noooo...chyba tak...może pójdę do kawiarni na deser cytrynowy - wymamrotała nastolatka.
- To masz tu dziesięć złotych. Będę o dziewiętnastej.
I wyszła. Ola odczekała chwilę, by upewnić się mama jest już daleko. Odkąd siostra Oli miała nowego faceta, mama biegała do ich mieszkania jak na skrzydłach. "Bo nowe meble sobie kupili", "bo nowy dywan mają", "bo papudze większą klatkę kupili"... no właśnie...papuga. Hector -wredne ptaszysko, kakadu, która raz po raz krzyczała "nie dam zmylić się" i "bestialskie koty". Podobno poprzedni właściciel Hectora miał kota, który rzucał się na klatkę. Ale ten ptak dziobał i potrafił pięknie nawymyślać i wyzwać kogoś od najgorszych, kiedy miał na to ochotę, a poza tym strasznie skrzeczał.
Ola sto razy wolałaby...no właśnie. To była jej słodka tajemnica.
Zabrała dychę, ubrała kozaki, płaszcz i czapkę-uszatkę z króliczego futerka. Nie poszła jednak do kawiarni.
Skręciła w ciemną, pustą uliczkę. Tylko jedna latarnia świeciła. Stał tam stary dworek, ogrodzony dużym murem. Nie było w nim nikogo od wielu, wielu lat. No, może nie całkiem... Ola prześliznęła się przez dziurę w murze i podeszła do drzwi. Zapukała do jakiegoś rytmu, jakby wystukiwała jakiś kod. Drzwi otworzyły się.
- O, kogo widzę! Szef chce się widzieć z Tobą-powiedział ktoś.
Dziewczyna weszła do budynku i zamknęła za sobą drzwi. Zapukała do drzwi na lewo.
- Wejść!-rozległ się ochrypnięty głos.
Ola stanęła po środku dużego pokoju. Na końcu pomieszczenia stało stare, zaniedbane biurko, a na nim lampka z ubitym kloszem. Za biurkiem stał kręcony fotel, taki sam jak do komputera. Ktoś, kto tam siedział był odwrócony do dziewczyny tyłem.
- Mówiłem, że nie musisz pukać- odezwał się znowu.
- Wiem, Iwan, ale znowu zapomniałam.
- Spóźniłaś się.
- Tak, wiem. Przepraszam, ale musiałam poczekać aż mama wyjdzie z domu.
- Towar masz?
- Pewnie, że mam!
- Postaw na biurku.
- Niestety tylko tyle, bo na więcej mnie nie stać. Wiesz, Iwan, że nastolatki nie dostają dużo kieszonkowego.
- Rozumiem. Dobre i tyle. I tak jesteśmy wdzięczni. I za towar i za to, że nie są to byle jakie, marketowe puszki, ale dobre puchy, a i chrupki dobre nam nosisz- ktoś odwrócił się.
Na fotelu siedział kot rosyjski niebieski. Machał ogonem i wpatrywał się w Olę zielonymi oczyma. Na szyi miał biały kołnierzyk i granatowy krawat w paski.
- Aha, mam jeszcze dla was tuńczyka z krewetkami, ale tylko puszkę osiem deko, bo drogie jak pies...
- PIES?! GDZIE?!! -najeżył się kocur.
- Nie, nie. Tak się tylko mówi.
- Ano, tak, tak. Rozumiem.
Kot wyszedł na biurko. Zeskoczył zeń i podbiegł do Oli. W całym pokoju rozległo się głośne mruczenie.
- Iwan, Iwan...gdyby mama wiedziała-uśmiechnęła się dziewczyna i pogłaskała go.
Kot miauknął głośno i w izbie w momencie zaroiło się od kotów. Były to koty małe, duże, białe, szare, rude, rudo-białe, srebrne, trzykolorowe, krótkowłose, długowłose, a jeden, czarny, był wielki jak wieprzek. Nastolatka zdjęła ze starej komody talerzyki i opróżniła wszystkie puszki.
- Ja poproszę tutaj-Iwan wyskoczył na biurko.
Przeciągnął się, ziewnął i usiadł. Ola postawiła talerzyk przed nim.
I to była jej tajemnica. A te koty były jej jedynymi przyjaciółmi.
Obrazek
"Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu" Michał Bułhakow "Mistrz i Małgorzata" rozdział 24

Lattusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Od: Nie paź 20, 2013 9:17

Post » Śro gru 04, 2013 16:56 Re: "Ruska Banda"

cz.2
Iwan nadal siedział na biurku, oblizując się po pysznym tuńczyku.
-Aa...jak z jutrem?-spytał.
-Jutro nie dam rady, już mówiłam. Ojciec ma imieniny i przyjedzie ciotka z wujkiem-wyjaśniła dziewczyna.
-Ale wiesz, że jak nie ma żarcia nie ma polowania?
-Tak, wiem, ale mój wujek nie cierpi kotów.
-I tego nie kapuję. JAK można nie lubić kotów?-zdziwił się kocur.
-Normalnie.
-Ahe hak?-wymamrotał kot, myjąc sobie łapkę.
-No...nie umiem ci wyjaśnić...ale pojutrze przyniosę wam dwa razy więcej puszek i saszetek. Suchą macie?
-Tak, jest jeszcze pół kilo.
-Dobra. Idę. Jutro czeka mnie tortura.
-Nie zapomnij czegoś przynieść z tej imprezki!-krzyknął za nią kocur.
-Cały Iwan-uśmiechnęła się Ola.
I nadszedł ten dzień, kiedy na imieniny, oprócz siostry, babci i dziadka przyjechał wujek z ciotką...
-I co? Wyleczyłaś się już z tych kotów?-spytał ze złośliwym uśmiechem wujek, spoglądając na akwarium.
-Nie. Dlaczego? To, że hoduję raczki nie znaczy, że nie lubię już kotów.
-Dałabyś sobie spokój. Ja bym nie chciał, żeby moja córka była kociarą.
-Ale ja nie jestem kociarą, tylko FELINOLOGIEM!!!
-Może sałatki?-zmieniła temat mama Oli, widząc, że szykuje się awantura.
-Ja się poczęstuję- powiedziała babcia.
Ale po pieczeni ze schabu i po sałatce z ananasem wujek zaczął opowiadać:
-Mój sąsiad kupuje kotom saszetki. Kupuje im Whiskasy, Kitekaty, a koty DO MNIE przychodzą na MLEKO Z CHLEBEM- i mówił to z nieukrywaną dumą.
-A potem kot sąsiadom zasra mieszkanie-mruknęła Ola pod nosem.
-Co?-spytał zdziwiony wujek.
-Nic, tak tylko sobie głośno myślę-uśmiechnęła się dziewczyna.
-Aha...no, niektórzy gadają do siebie. Ale mówię ci, że te koty to...
-PRZYPOMNIAŁO MI SIĘ, ŻE MIAŁAM IŚĆ DO KOLEŻANKI-wstała Ola i wyszła z pokoju.
-Tragedia-mruknął jej ojciec.
-Może ciasta?-zapytała mama.
Babcia poszła za wnuczką do przedpokoju.
-O co chodzi?-spytała.
-O to, że ten cap...
-Ej!
-No, przepraszam. Że ten głupek takie głupoty mówi!
-Nie przejmuj się nim. Jak lubisz koty to zajmuj się kotami, a nie słuchaj co on mówi.
-Idę do przyjaciół. Pa, babcia- i wyszła.
Po drodze wstąpiła do sklepu zoologicznego i kupiła dwie puszki karmy i opakowanie kocich ciasteczek. Udała się do starego dworku. Tylko koty mogły zrozumieć jej sytuację. Wystukała kod i weszła.
-Ty tutaj? Miało cię nie być-zdziwił się szary pręgowany kot-Mruczek.
-Tak, ale się popsztykałam z wujkiem. Zresztą chodźcie, mam coś dla was!-zawołała.
-Ola?!-omal nie krzyknął Iwan, kiedy wyjrzał ze swojego pokoju.
Po chwili koty siedziały w dużym pokoju, na którego środku stał zniszczony stół, kilka pudeł, skrzynka na owoce, krzesło i kartony wyścielone kocami i swetrami, dla kotów. Ola przysunęła krzesło do stołu i opowiedziała o wujku.
-Dziwny człowiek-uznał Maicher.
-I karmi koty chlebem!-dodała zaaferowana Blanka.
-No. A przy okazji:mam puszki i ciasteczka wam kupiłam.
Koty jadly karmę i przysmaki. "Gdyby widział to wujek..."pomyślała dziewczyna.
"Całe szczęście, że mam moich przyjaciół".
Obrazek
"Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu" Michał Bułhakow "Mistrz i Małgorzata" rozdział 24

Lattusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Od: Nie paź 20, 2013 9:17




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuzia115 i 29 gości