» Nie lut 21, 2016 1:37
Re: Mruczek, Komorebi i zmartwiona pańcia
Dalsze wieści z Mruczkowego frontu:
byliśmy dzisiaj na Żytniej 15 (poprzednio na Al. Solidarności 82). Wetka zmieniła antybiotyk na mocniejszy (Enroxil), Mru ma go dostawać przez 7 dni, licząc z dzisiejszym (dostałam zapas do podawania w domu). Oprócz tego dostał Enrobioflox, Tolfine i cyklonaminę. O tym ostatnim leku powiedziała, że działa na krwawienia objawowo i owszem, dała raz, ale ogólnie powiedziała, że nowy antybiotyk powinien zlikwidować przyczynę krwi w moczu, o ile jest nią zapalenie pęcherza, a nie np. kamienie. Także po zakończeniu kuracji antybiotykowej na pewno zrobimy badanie krwi i moczu (oby udało się złapać próbkę).
Z tą krwią jest tak, że Mruczkowe siki są żółte, a obecność krwi wykryto dopiero w badaniu laboratoryjnym i zaznaczono w wynikach dwa plusiki, co wg wetki nie jest dużo (ja się nie znam). Więc chyba nie wygląda to jakoś tragicznie?
Powiedziała też, by karmy nie zmieniać, bo karma typu urinary ma zakwaszać mocz (by rozpuszczać kryształy), a Mru i tak ma odczyn kwaśny, więc nic by to nie dało.
Mruczek po powrocie od weta tradycyjnie zabunkrował się na resztę dnia, dopiero przed chwilą wylazł, a teraz śpi na parapecie. Widać po nim, że jest w stresie, biedactwo.