» Wto maja 30, 2017 7:34
Re: Wojna kocio-kocia ciągle trwa.
A żebyś wiedziała. Swego czasu dzieć mój umiłowany, bo jedyny, robił obiad. Mięsko cóś jej się nie podobało to i wrzasnęła z kuchni z zapytaniem o jego świeżość. I bynajmniej wrzask nie był do mnie. A do kotów. I na hasło: "TESTER DO KUCHNI!!!" zjawiły się wszystkie trzy. Najpierw Cymuś, sprintem. Po nim Tien w podskokach. A na końcu księżniczka, powoli z dystynkcją przeciągając się, żeby nie było, że to łakomstwo i chęć na świeże mięsko ją przywiodła. Mięsko zostało obwąchane, polizane, posmakowane, po czym ze smakiem zjedzone. Znaczy świeże było. A obiadowe spaghetti zostało zubożone o jedną porcję wkładki mięsnej.