Mela , jakby wiedziała o zbiórkach i bazarkach wyglądałaby tak
I nie wykluczone, że tak będzie wyglądała, bo ..
TO BARDZO GRZECZNA, SPRYTNA I KOCHANA DZIEWCZYNKA JEST. ŚLICZNA NA DODATEK.
Dzwoniłam do lecznicy. USG - jak na wiek [podejrzewany, bo bez zębów nie da się określić nic dokładniej] jest OK. Morfologia też. Biochemia wyszła z aparatu [cokolwiek to znaczy] i pani nie miała czasu mi czytac bo był pacjent.
Mela JE. POSZŁA SOBIE DO KUWETY. WYPUSZCZONA Z KLATKI WSKOCZYŁA NA PÓŁKI I ZWIEDZAŁA !!!
Zapytałam czy nie chcą kotki rezydentki, ale pani wet nie podejmuje decyzji w tej lecznicy, a pana dr nie było.
Zapytałam czy jakbym wzięła, to będą jako lecznica leczyć do końca życia [moich kotów] moje koty, a szczególnie Morelę, która może zareagować ciężką choroba - za darmo.
Też nie było pana dr. Ale nie sądzę żeby mi takie zobowiązanie podpisał
Co do 'pochodzenia' znajdki - pewnie, wszystko możliwe i samochód, i wypadnięcie. O wyrzuceniu nie mówię.
I też własnie myślę, że jest opcja, że kotka nie była wychodzaca i nikt w budynku nie wie, że mieszkała. O moich kotach, gdybym nie mówiła, a jedni sąsiedzi nie bywali i nie widzieli, tez by nikt nie wiedział. A to dużo mniejszy budynek.
Dla całkowitego spokoju wypada mi przejść się po wszystkich mieszkaniach
Tyle, że na Wyspie jest tak, w tym miejscu także, że wszystkie budynki mają podwórka, ogrody, którymi się łączą z sąsiednimi i przyległymi na równoległej ulicy.
Pełno drzew, krzaków, zakamarków. Piwnic i garaży . Fajna dzielnica. A jakby jeszcze ludzi większość stamtąd wyprowadzić - to byłby raj koci. A, i przylega ulica do dużego parku.