Strona 39 z 106

Re: Czarno Widzę. Miłość

PostNapisane: Pt cze 22, 2018 20:12
przez Malk
I gdzie byliście z kotkami?

Re: Czarno Widzę. W podróży

PostNapisane: Sob cze 23, 2018 12:14
przez haaszek
https://www.instagram.com/p/BkR7tI0g2ae ... 7qlohz5zb6
Jesteśmy na plenerze w Stróżach, w gospodarstwie pasiecznym, a przy okazji robimy wycieczki po okolicy
https://www.instagram.com/p/BkSQWaAAUb6 ... yhiv5qbu36

Re: Czarno Widzę. W podróży

PostNapisane: Sob cze 23, 2018 12:16
przez haaszek
Tylko z Kotkiem, bo tylko on jest mobilny. Adolf został w pracy, pod dobrą opieką.
Ela jedzie z naszymi wspólnikami na wakacje na Roztocze w lipcu.

Re: Czarno Widzę. Jeszcze pożyjemy

PostNapisane: Czw lip 05, 2018 14:24
przez haaszek
W sobotę, przed wyjazdem pojechałam zaszczepić kota, na wszelki wypadek. Gdyby kogoś podrapał, ugryzł albo gdyby się ktoś przyczepił, że mieszkamy z nieszczepionym kotem. W ramach jednego stresu zrobiłam też mu badanie krwi, jest gruby więc zagrożony cukrzycą. Miałam przy okazji jeszcze zrobić mu paszport, ale Siwy stwierdził, że przecież za granicę się nie wybieramy.
Po południu w komórce wiadomość - leukocyty dużo poniżej dolnej granicy normy (2,2). I dopisek: proszę jechać, powtórzymy badanie za dwa tygodnie.
Przez tydzień na wyjeździe staraliśmy się o tym nie myśleć, nie traktować wyjazdu jako pożegnalnego. Choć padło zdanie, że jeśli w przyszłym roku będziemy na plenerze w tym samym składzie, to pojedziemy z Kotkiem na Słowację do Bardejowa. Bo nie pojechaliśmy ze względu na brak paszportu...
Potem jeszcze tydzień czekania, chwilę wycia i fukania i dostałam nowy wynik - wszystkie parametry w środku normy!
Nasz rodzinny powiedział, że gdzieś czytał że w części populacji kotów w Polsce występuje właśnie takie gwałtowne wahanie wyników krwi bez objawów chorobowych.

Ufff.
Za jakieś półtora miesiąca znów pokłujemy Kotka, tak na wszelki wypadek. Ale, w jednym i drugim badaniu cukier w porządku. Uffff. Odchudzamy się dalej.

Re: Czarno Widzę. Jeszcze pożyjemy

PostNapisane: Czw lip 05, 2018 17:15
przez Malk
Emocji pewnie miałaś po kokardkę. Współczuję.
I kciuki za Kotka, odchudzanie, cukier, leukocyty i resztę kocich parametrów, w tym zadowolenia z życia :D

Re: Czarno Widzę. Jeszcze pożyjemy

PostNapisane: Czw lip 05, 2018 18:47
przez haaszek
Aż się dziwię, ale podeszłam do tego całkiem spokojnie, bez paniki - co ma być to będzie. Jakoś tak wierzyłam, że i tym razem damy radę.

Re: Czarno Widzę. Jeszcze pożyjemy

PostNapisane: Czw lip 05, 2018 21:29
przez muza_51
Nie mogło być inaczej.

Re: Czarno Widzę. Jeszcze pożyjemy

PostNapisane: Pt lip 13, 2018 22:31
przez haaszek
Obrazek
Ela pojechała na wakacje, chłopaki się integrują.

Re: Czarno Widzę. Jeszcze pożyjemy

PostNapisane: Pt lip 13, 2018 22:36
przez Malk
Jaka słodka integracja! Znacznie fajniej to robią niż ludzie przy wódzie ;)

Re: Czarno Widzę. Jeszcze pożyjemy

PostNapisane: Pt lip 13, 2018 23:36
przez haaszek
Gdyby Kotek nie był tak zasadniczy i gdyby miał odrobinę poczucia humoru, to integracja przebiegałaby o wiele szybciej. Adolf spragniony kontaktu na powitanie często bezceremonialnie ociera się o Kotka i strzela baranki, na co Kotek odpowiada buczeniem i wszystko kończy się obopólnym "heil!" a czasem i trzepaniem futra.
Ale jest nieźle, a fotele świetnie służą ocieplaniu stosunków.

Re: Czarno Widzę. Jeszcze pożyjemy

PostNapisane: Sob lip 14, 2018 14:07
przez Malk
To za wzajemne relacje między Kotami! :piwa:

Re: Czarno Widzę

PostNapisane: Pon lip 23, 2018 9:40
przez haaszek
- Uzależniłaś kota od siebie - powiedział Tomaszek.
I coś w tym jest.
Zazwyczaj przychodzę do pracy pierwsza, żeby zanim przyjdą klienci ogarnąć kuwety, miski, Zaokienne i wygłaskać Adolfa.
W czwartek przyjechałam do pracy dużo później, bo woziłam rano rodzinę. Przejeżdżajac koło firmy widziałam Adolfa siedzącego na podwórzu, za bramką. Kiedy pół godziny późnej przyjechalam do pracy, Adolf nadal tam był, witał mnie głośno, w podskokach, musiałam go na kilka minut wziąć na ręce i głaskać, żeby wreszcie był zadowolony. Bramka przestała go interesować.
A kiedy wychodzę poza firmę, kot siada koło bramki i czeka. Aż wrócę.

Re: Czarno Widzę

PostNapisane: Śro lip 25, 2018 0:03
przez haaszek
Czasem słońce, czasem deszcz.
Najpierw słońce - chłopaki śpią pod tujami, Ela się alienuje na poduszce na parapecie.
Nadciąga deszcz. To znaczy jeszcze nie wiemy, że nadciąga, bo jeszcze świeci słońce, ale już Ela drobnym kroczkiem przemyka się do pracowni. Proponuję jej szafkę z koszulkami i kocia budkę, ale zaszywa się pod stołem w ostatnim pomieszczeniu i tam czeka jak zwykle na koniec świata.
Zrywa się wiatr i w podwórze uderza gwałtowna ulewa. Spod ostatniej tui wyskakuje Adolf, wpada do pracowni i na wszelki wypadek siada z daleka od okna. Leje równo. Przez miasto przetaczają się fale wody, gwałtowny wiatr wieje we wszystkich kierunkach, robi się ciemno. Czekamy, kiedy przybiegnie Kotek. Pada tak, że nikt nawet nie próbuje iść pod parasolem go szukać. Teoretycznie jest pod drugą tują, ale już powinna go zalewac woda.
Kotka ciągle nie ma.
Po kilkunastu minutach deszcz powoli uspokaja się, Adolf siada na parapecie.
Wychodzi słońce, a spod drugiej tui wychodzi nieco zmoczony i zaspany Kotek.
Chwilę kontempluje zalane podwórze, poprawia futro i idzie do miski się napić.
Musi uzupełnić płyny, chyba go suszy.

Re: Czarno Widzę

PostNapisane: Śro lip 25, 2018 12:10
przez Malk
Kotek jest prawdziwym stoikiem! Świetny kot :D
Ela za to zwiastuje Wam napad deszczu :)

Re: Czarno Widzę

PostNapisane: Śro lip 25, 2018 17:13
przez Lifter
Barometr
Kotek suchy - pogoda
Ela niespokojna - zmiana
Kotek mokry - deszcz
Ela pod stołem - burza