Strona 97 z 106

Re: Czarno Widzę.

PostNapisane: Pon cze 01, 2020 14:20
przez haaszek
Z Kotkiem to wygląda na szczęście tak jak na zdjeciu. Muszę skupiac się na Echo i przyjezdnych.
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/ ... e=5EFC8821

Re: Czarno Widzę.

PostNapisane: Pon cze 01, 2020 15:30
przez Malk
Kotek :1luvu: :1luvu:
Fajne siedzonko z widokiem ma też ptaszek :D

Re: Czarno Widzę.

PostNapisane: Pon cze 01, 2020 15:48
przez Lifter
Kotek ma wy... (khem...) na wszystko.

Re: Czarno Widzę. Krótka historia Menażerii

PostNapisane: Pon cze 01, 2020 20:55
przez haaszek
Ponieważ co jakiś czas pojawia się tu Mandej, (a wkróce być moze jakiś jeszcze pierzak) czuję się w obowiązku przedstawić krótki rys historyczny Piórnika w XXI w.

Tak więc: na początku był Stefan.
Zielona samiczka (!) w niewiadomym wieku, znaleziona wycieńczona, chuda, prawie bez życia i piór na chodniku. Dzięki Stefanowi okazało się jakimi fajnymi, kontaktowymi zwierzakami są papużki faliste. Po jej śmierci córki wyjęczały zakup nowej papużki ("bo w domu głupio bez papugi").

I tak w czerwcu 2004 (to już 16 lat!) roku pojawił się Marian - szaroniebieski (czyli mauve) samczyk, główny bohater bloga "Marian, życie i twórczość", https://menazeriadotblog.wordpress.com/2004/06/ niekwestionowana gwiazda nieistniejącego Forum Papużki Falistej, gaduła, kumpel, macho i pantoflarz, do którego po pół roku dołączyła kaleka, prześladowana przez inne papużki szaroniebieska Irenka, której pani w sklepie nie miała sumienia ukręcić łebka...
Irenka okręciła sobie Mariana wokół pazurka i to ona rządziła w Piórniku.

W 2005 roku koleżanka bez zastanowienia wzięła do pracy kociaka od sąsiadki z ulicy. To był Timek. Jak można było przewidzieć szybko skończył życie na ulicy, jak typowy, szczęśliwy kot wychodzący...
W przeddzień Wigilii 2006 r. pod pracownię przydreptał łaciaty, krówkowaty kot, w czarnym spencerku i kominiarce i z czarną bródką. Ogłoszenia nie przyniosły skutku i tak Zenek został kotem firmowym - ja nie mogłam go wziąć do domu ze względu na ptaki i mamusię, nasi wspólnicy ze względu na owczarka Walora i kundla Dara.
Zenek spał nocą w pracowni, w dzień wychodził na obchód ogrodów i grzecznie wracał na podwórko. Jeździł z nami do Zielonego Domku do lasu, chodził na smyczy na spacery. Znali i lubili go wszyscy, a nawet okoliczni menele. A jednak ktoś w 2008 przejechał go na chodniku... Siwy długo nie mógł się otrząsnąć, był do niego bardzo przywiązany.
Powiedzieliśmy sobie, że nie może być w firmie więcej kotów, nie możemy im zapewnić bezpieczeństwa.

W tym też czasie w Łodzi, w rodzinie mojej siostry nieoczekiwanie dla wszystkich, nawet dla szwagra, który go kupił :D pojawił się Horacy - rudy, rodowodowy MCO.
Postanowienia postanowieniami, ale kiedy 17 listopada 2008 syn wspólników znalazł na klatce w kamienicy czarnego, zagłodzonego kociaka zrobiliśmy mu miejsce w firmie. I tak pojawiła się Ela - królewna i dama. Tego samego dnia zadzwoniła moja córka z Krakowa, że na terenie akademików AGH znalazła małą, dziką, burą koteczkę. I że zabierają ją z chłopakiem do domu. To była Rysia, która już w pierwszym roku życia została podróżniczką, wyjeżdżając z nimi na Erasmusa do Berlina i Frankfurtu.

2009 rok to najpierw decyzja mojej drugiej córki, że kupi sobie wymarzonego kota, za całe 100 zł. Practice zamieszkał z Krakowie najpierw sam, a potem z rodziną Rysi, bo wynajmowali wspólne mieszkanie.
A we wrześniu znalazłam Kotka.
I pierwszy kot zamieszkał w Piórniku. Był tak bezbronny i maleńki, że Marian przylatywał i skubał mu sierść. Raz nawet powiedział do niego "Kotek". A Kotek traktował papużki jak element wystroju wnętrz, taki sam jak grający telewizor czy książka. W listopadzie 2010 r. córka zgarneła z klatki błąkającą się kotkę w niewiadomym wieku i tak do rodziny dołączyła Szprotka zwana Białą Francą. Jednocześnie zaczęły się czasy świętecznej blokady Piórnika, kiedy inne koty zjeżdżały na święta. Tylko Kotek mógł spać razem z papużkami.

Marian odszedł w Boże Narodzenie w 2010 r. Od długiego czasu miał powiększający się guz.
Wszyscy, łącznie z córkami byliśmy w żałobie. A najbardziej Irenka, która przestała latać, jeść, zamilkła i siedziała ciągle w jednym miejscu. Baliśmy się o jej życie. Ale kiedy w 2011 r. pojawiła się Mandej, okazało się, że to jest miłość od pierwszego wejrzenia. Nawet z Marianem nie tworzyli tak czułej, kochającej pary.
A kiedy w 2011 roku umarła Irenka jej miejsce zajęła Booka, czyli Jajecznica, która opuściła nas nagle w ubiegłym roku.
W międzyczasie przez firmę przewinęło się stado kotów - Gustaw Raba, Bolek, Czteropak, Adolf, Brzydak, całe stado zaokiennych i jeden pies znaleziony na Roztoczu, czyli Masza, która zamieszkała u naszych wspólników.

Ale wstęp do Piórnika bez ograniczeń ma tylko Kotek.
A ja wbrew pozorom wszystkimi sposobami staram się wybić każdemu pomysł trzymania ptaków i kotów razem, bo wiem jak to wygląda, z czym się wiąże i czym grozi - wyjmowałam (żywe na szczęście) papugi z kociego pyska.
Takich kotów jak Kotek jest może promil. Reszta to urodzeni mordercy.

Re: Czarno Widzę. Krótka historia Menażerii

PostNapisane: Pon cze 01, 2020 22:01
przez meg11
Haszku ależ Kotek to też urodzony morderca- tylko jeszcze o tym nie wie :mrgreen:

Re: Czarno Widzę. Krótka historia Menażerii

PostNapisane: Pon cze 01, 2020 22:05
przez jolabuk5
Fajna historia! Dzięki :ok:

Re: Czarno Widzę. Krótka historia Menażerii

PostNapisane: Pon cze 01, 2020 22:18
przez haaszek
meg11 pisze:Haszku ależ Kotek to też urodzony morderca- tylko jeszcze o tym nie wie :mrgreen:
Ależ oczywiście, raz trafiła mu się raz ofiarą - młody kopciszek sfrunął wprost na śpiącego Kotka, ruch łapą przez sen i po ptaszku. A Kotek siedział nad nim i nie wiedział o co chodzi. Bo na stare kopciuszki kicające mu przed nosem reaguje w ten sposób, że sobie idzie.
Reszta kombinuje zazwyczaj, jak takiego dorwac - nerwowe ruchy ogonem, oblizywanie się, szczekanie, przywieranie do ziemi - to wszystko mam w wydaniu reszty bandy.
Myślę, że z nim to jest tak jak z kurczętami i kotami na wsi. To nie jest zwierzyna.
Oczywiście, staram się nie ryzykować, jak Booka wlazla gdzies pod biurko to kazałam kotu wyjść zanim jej nie uwolniłam. Ale przy nim nie reaguję histerycznie.

Re: Czarno Widzę. Krótka historia Menażerii

PostNapisane: Pon cze 01, 2020 22:26
przez Lifter
Tu przypomina mi sie Mopik, ktory w mlodosci raz w zyciu upolowal kiedys na balkonie jakiego zoltodzioba... po czym nieco zaklopotany przydreptal z nim w pysku do pokoju z wyraznym pytaniem w slepiach "no dobra, to co dalej sie robi ze zdobycza?", a gdy ptak zaczal sie trzepotac, to Mopik zglupial, polozyl go na podlodze i uciekl pod lozko. Ptaka wzialem do weta, zeby go uspil - ale wet stwierdzil, ze Mopik pierdola nawet go nie zadrasnal zebami, a tylko z lekka poddusil i tym samym zapewne szybko wydobrzeje. Ptasiek odseparowany na balkonie od kota po godzinie stwierdzil, ze ma gdzies takie locum (siedzial w otwartm kartoniku) i sobie odlecial, ku powszechnej uldze i nas i Mopika.

Re: Czarno Widzę. Krótka historia Menażerii

PostNapisane: Pon cze 01, 2020 22:37
przez jolabuk5
Kochany Mopik :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Czarno Widzę. Franciszek Karol

PostNapisane: Czw cze 04, 2020 20:20
przez haaszek
Dziś Mandej dostał obiecanego kumpla, roboczo nazwanego Franciszkiem Karolem.
Imię tymczasowe, Franek zupełnie nie pasuje do jego cudnej pastelowej urody, ale po raz pierwszy nie wiem, jak zwierzak ma na imię, a przecież każdy dotychczasowy dostawał imię od pierwszego wejrzenia.
Może jeszcze łaskawie się przedstawi.
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5F0070F1
Na razie Mandej olał nowego kolegę, po pierwszym wspólnym darciu dzioba wrócił do swojej klatki i nie zwraca na młodego uwagi. Czego nie można powiedzieć o Echo.
Zrobił oczy jak pięciozłotówki ale poszedł przemyśleć temat spokojnie na kanapę.
Życzcie nam szczęścia.

Re: Czarno Widzę. Franciszek Karol

PostNapisane: Pt cze 05, 2020 8:56
przez Lifter
Echo "ooo, nowy fastfood w menu!"

Re: Czarno Widzę. Franciszek Karol

PostNapisane: Pt cze 05, 2020 9:52
przez Marmolada18
Śliczny ptasiek i ma na imię Izabel ;) Kotek jest niesamowity :) A Echo ma przechlapane ;)

Re: Czarno Widzę. Franciszek Karol

PostNapisane: Pt cze 05, 2020 20:25
przez meg11
Lifter pisze:Echo "ooo, nowy fastfood w menu!"

:ryk: :ryk:

Re: Czarno Widzę. Franciszek Karol

PostNapisane: Pt cze 05, 2020 20:26
przez meg11
Marmolada18 pisze:Śliczny ptasiek i ma na imię Izabel ;) Kotek jest niesamowity :) A Echo ma przechlapane ;)

To łun nie łuna :mrgreen: Izaak :mrgreen:

Re: Czarno Widzę. Franciszek Karol

PostNapisane: Nie cze 07, 2020 17:31
przez zuza
Piękny ptaszek! Kojarzy mi się z klejnotem jakimś... Topaz?