Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą. Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem. 05-1995-27-12-2011. Rysio-16-02-2013 [*]Przecinak-Synuś-13-12-2016[*]
Hieny na pokład. Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym. “Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”
Chłopaki się integrują. Skrzydlate spędzają czas razem - starszy próbuje namówić młodszego, żeby wyleciał, siedzi u niego na klatce. Czterołape też najchętniej przebywają koło siebie, jeden łazi za drugim, nikt się z nikim nie bije ani nie przeklina. Kotek jakby ruchliwszy, wbiegają na wyścigi po schodach jak wracamy z lasu czy z pracy. Śmiesznie to wygląda - czarna kula i szara tasiemka. Chwilo trwaj, jesteś piękna.
Mam nadzieję, że się wyspałaś Moja kicia ostatnio kradnie mi poduszkę, zamiast grzecznie spać gdzieś w nogach. Efekt: ja pożyczyłam poduszkę faceta, a ten tylko wszedł do pokoju, westchnął i poszedł spać na kanapę...
Zdjęcie Echa jako tasiemki aż się prosi o namalowanie go akwarelami
Echo w siwym kocyku tylko w obrazek i na ścianę ale piękny pycholek ma.
Co to za małe rude gówniakowate ???
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą. Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem. 05-1995-27-12-2011. Rysio-16-02-2013 [*]Przecinak-Synuś-13-12-2016[*]
Hieny na pokład. Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym. “Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”
Zaokienne. Reszty rodzeństwa nie widziałam jeszcze z bliska. Szykujemy się na nie, na razie zachwyt nad rudym pucharkiem. No matkę trzeba ciachnąć. Oszaleje. Z kotami spało się świetnie, dziś znów zajęły oba fotele i będę spać chylkiem, bo samych ich jeszcze nie chce zostawiać. Ale jest nieoczekiwanie świetnie
Chłopaki dziś na szczepienie pojechały. Oczywiście wybrałam się jak kretynka - Echo w szelkach i na smyczy, za to Kotek w samej obroży... Na szczęście zaparkowałam pod samymi drzwiami, wyszedł z samochodu i podreptał grzecznie do przychodni. A po szczepieniu rozwaliły się oba na podłodze i nie chciały wyjść z gabinetu. Musiałam jednego prowadzić na smyczy a drugiego nieść na rękach. Cyrk. Zostalo nam branie krwi w poniedziałek i czipowanie młodego. Paszport na razie sobie odpuszczamy, nie ma gdzie jechać