» Pon lis 25, 2013 23:33
Re: Bolesław, syn Obszczymura czyli inny odcień czerni
Widać, że rzeczywiście młody miał wiele szczęścia. Był dziś klient i mówi, że nie trzeba włączać telewizora a ma się rozrywki na kilka godzin. Bolek szaleje z jamnikiem, bawi się z Małą Dziewczynką i jej ojcem. Czai się na nich, udaje że go nie ma, a potem wyskakuje pół metra w górę i goni w przeciwnym kierunku. A Mała Dziewczynka aż zwija się ze śmiechu. W całym domu go pełno. A kiedy ma juz dość zabawy włazi na szafę i obserwuje.
Mała Dziewczynka budzi się co rano z pytaniem "gdzie jest Bolesław?". A Bolesław chyba wyczuł, że Mała Dziewczynka jest naprawdę mała i nie tylko nie używa pazurów w zabawie, on nawet przestał skubać zębami.
Jesteśmy szczęśliwi.
Widać to po Elce. Niby przez ten czas nie pokazywała jak Kotek, że Bolek jej przeszkadza, ale kiedy się wyprowadził tylko raz obeszła pracownię sprawdzając, czy czasem gdzies się nie zadekował i więcej go nie szukała. Zupełnie inaczej niż było z Dziewczynkami - Bezą i Gizmo - widać było, że obydwojgu ich brakuje. Już dawno nie widziałam Elki tak ożywionej i wesołej - wreszcie może siedzieć na podłodze, na krzesle i nikt ją w tyłek nie skubie. Pokazuje wręcz, co teraz może wreszcie zrobić, tarza się po krzesłach, biega za papierkami, zagaduje, łasi się - zupełnie inna kotka.
Niestety, trauma Kotka nie mija - nie chce wchodzić do pracowni, a kiedy juz wejdzie fuczy, wyje i pluje. Mam nadzieję, że z czasem to minie, bo przecież pracownia to czwarty (po mieszkaniu, samochodzie i Zielonym Domku) dom Kotka, zawsze czuł się tu bezpiecznie, zawsze witał radośnie klientów i popisywał się swoim grubym ogonem. A teraz nawet na Elkę wyje. Biedny Kotek... Jutro pewno znów zostanie w domu.