Zwierzak zniknął. Niezależnie o jakiej porze wołałam koty on nie przychodził. Wykorzystały to zaraz wszystkie czarne koty, które z niewiadomych powodów Zwierzak przepędzał, zupełnie nie reagując na Biedronkę czy Puchacza.
Pojawiła się od razu Kropka, za nią przywlókł się długonogi smolisty Walduś a za Waldusiem przyszła Dziunia - jego wierna kopia (na którą trzeba będzie zapolować kiedy ruszą znów sterylki).
Wszystkie koty wykładały się bezczelnie pod oknem, eksplorowały miski i wyraźnie cieszyły z braku Zwierzaka. A mnie było smutno, odkarmiłam, wyleczyłam, oswoiłam - i już? Nie ma go?
Po pięciu dniach Zwierzak wrócił
I oczywiście zajął główne miejsce na parapecie, dzieląc je jedynie sprawiedliwie z Biedronką. Ale Czarnuchy przestał gonić. A Czarnuchy wykorzystały to panosząc się pod oknem.
Kiedy więc kilka dni temu rano wyjrzałam, żeby Bandę nakarmić nie zdziwił mnie widok prócz Biedronki, Puchacza i Zwierzaka także Waldusia i Dziuni. Ale zamarłam, kiedy w kociego kartonu wyłonił się CZWARTY CZARNY KOT, maluch w niebieskiej obróżce na cienkiej szyjce, a kiedy go łapałam w ręce, z pudła wyszedł PIĄTY CZARNY KOT w niebieskiej plastikowej obróżce.
Z maluchem w rękach pogoniłam do pracowni, żeby go włożyć do klatki i modliłam się, żeby ten piąty przez ten czas nie uciekł! Ale serca z kurczaka są magiczne i załapałam drugiego malca i wpakowałam go do siostry/brata. Bałam się wyjrzeć za okno, żeby kolejne czarne koty nie zaczęły wychodzić z kartonu.
To był koszmar!
Dzieciaki miały zaropiałe, opuchnięte oczy, nie wiem jak udało im sie przyjść na ogród i znaleźć koci domek. Ale pewno przyszły za Waldusiem i Dziunią.
Od razu akcja - Wydział Środowiska, Straż Miejska, Wydział Środowiska. Brak samochodu - moja deklaracja, że sama do lecznicy zawiozę (w tym czasie Phhhh i Fffff, jak je nazwała Ela, grzecznie wsunęły michę karmy i grzecznie skorzystały z kuwety), interewncja Wydziału u Burmistrza a Burmistrza w Straży (wszyscy zaangażowani w otwierający się Jarmark) i samochód Straży Miejskiej zabiera maluchy do Uswetu. Uffffff. Będą zdrowe. Ale po wyleczeniu pewno do nas wrócą
Dobra karma wraca
Komuś parkę kociąt?