To już trzy tygodnie spokoju. Grubalek w świetnym nastroju, choć ostatnio póbował zwiać z podwórza. Dobrze, że siedząc przy biurku widzę bramkę. Ale i tak udało mu sie to dwa razy, raz wszedł do sklepu obok, raz złapałam go dopiero kilka domów dalej, w ogrodzie. Elka goniła go razem ze mną
Taki odważny się, psiakrew, zrobił. Do tej pory, przez prawie sześć lat każde warknięcie motoru na ulicy, każdy przejeżdżający TIR powodował, że na wszelki wypadek biegł do pracowni. A tu proszę, na spacery mu się zebrało.
Stoi więc na parapecie kubek z wodą i kiedy ktoś widzi, że Kotek waruje za bardzo pod bramką chlusta zza węgła w jego kierunku. Skutek murowany
Prosiłam też znajomych motocyklistów, żeby odjeżdżajac spod bramki ryknęli trochę mocniej. Efekt - Kotek przygalopował do pracowni. I bramka przestała go interesować.
Za to Booka niesie się jak prawdziwa kura, nie mam pomysłu, jak ją zahamować. Jak nie urok to przemarsz wojsk...