Dr T. wytłumaczył mi grzecznie sprawy kosztów. To nie sarkazm - naprawdę grzecznie i ... długo.
Mela nie je. Jest pod kroplówką. Okazało sie jednak, że miała rozciety język - został zszyty.
Kastracja - nie sprawdzona, ale wg oglądu kota raczej prawdopodobna, kicia dobrze wyglada, a w każdym razie wyglądała. Raczej też ucieknięta.. Ja jednak stawiam na wywalenie. No kurtka, pójdę tam jeszcze do jednych ludzi.. jutro.
Dziś już zawaliłam czas
Przed powrotem do schronu, gdyby taki miał nastąpić zostanie zaszczepiona. Testy oczywiście nie. Jak i badania krwi, o które pytałam, sądząc, że to standart przed operacją
, a które by mogły wskazać na jakieś schorzenia. Umrę naiwna
W lecznicy będzie do momentu samodzielnego jedzenia, czyli praktycznie w każdej chwili może wyjść..
i nie do jakiejś izolatki tylko do 'salę ogólną'.
Z lecznicy mogę kota wyjąć, ze schronu - będe musiała zapłacić coś. Nie wiem co i za co, ale tak jest.
Joszko, mam nadzieję, że znajdzie się dt. Gdybym mogła to wzięłabym zaraz, choćby na tdt.
Zdjęcie mam mieć... To ode mnie na
drugim końcu świata, bo bym sama zrobiła..