Jestem psiarą, zdecydowanie bardziej psiarą niż kociarą. Choć wszystkie futrzaki kocham, to jednak psy zawsze na pierwszym miejscu u mnie były. Już od 'małego' potrafiłam 'znosić' porzucone psiaki do domu .. rodzice mieli pełne ręce roboty z mojego powodu zawsze

Kiciaki też do domu małe znosiłam

Czasem wracając ze szkoły do domu - natrafiałam na jakąś kocią bidę malutką. Miałam zostawić?. A skąd, pod kurtkę i do domku ... No cóż, zostało mi 'to' do dzisiaj. Nie przejdę obojętnie obok nieszczęścia futrzaków. W naszym mieście 'na garażach' pojawiły się małe kotki, dzikuski niestety, ale ludzie je dokarmiali - przynosili mleczko, karmę i mięsko z saszetek. Kociaki nie dawały się złapać. Ostatnio zaszłam z córcią gdy wracałyśmy ze szkoły i .. zastałam przerażający widok - przerażający. Dwa kociaki leżały obok siebie, jeden już nie oddychał, a drugi oddychał, ale strasznie ciężko, męczył się okropnie .. oczek nie zamykał. Nie wiedziałam co robić, nie mogłam tak zostawić tych malizn. Zadzwoniłam do naszej wetki, powiedziała że oczywiście przyjedzie, ale mam zadzwonić też do gminy i powiedzieć o tych kociakach. Pan z gminy powiedział, że już zamawia wizytę i prosił bym przy kociakach poczekała. Podziękował za reakcję. Wetka przyjechała na miejsce. Jeden z kociaków, który nie oddychał .. niestety wcześniej odszedł, a druga malizna, która jeszcze oddychała - była w stanie agonalny, kociak nie reagował już na ruch, odszedł również - zryczałam się okropnie

Mówiłam do niego "mały, nie poddawaj się, walcz .. dasz radę .. pomożemy ci". Niestety na kociakach się nie znam, ale podejrzewałam, że to może być koci katar, choć oczek zalepionych te kociaki nie miały ... Rozmawiałam z wetką, że przyjdę wieczorem i będę polowała na kolejnego kociaka, bo widziałam jeszcze jednego, z zaropiałym oczkiem. Udało nam się kiciaka złapać ( mi i córci .. mała jest taka sama zwierzolubna jak i ja ... ). Zaniosłyśmy kotka do gabinetu - koci katar. Kotek jest już po antybiotyku, wyleczony - szuka domku. Zapowiada się na super kocurka. Kilka dni temu gdy znów ze szkoły wracałyśmy .. podbiegł do nas kociak - starszy od tych malizn, ale młodziutki - był przy garażach chłopiec ( około 12 lat ), który mówił, że ten kotek też tu mieszka ' na garażach '. Co miałam robić?. Wzięłam kotkę do siebie, zimno .. jak miałam zostawić?. Chłopiec mieszka w bloku, który znajduje się przy tych garażach gdzie pojawiły się kotki. Powiedziałam Mu, że kotkę zabieram do siebie, że jeżeli ktoś w okolicy pytałby się o czarnego kotka, to ma powiedzieć, że zabrałam kicię do siebie - zostawiłam na wizytówce swój numer telefonu. Nie wiedziałam już czy to bezdomny kociak czy kociak, który do kogoś należy. Choć powiem szczerze, że przechodzę tamtędy 4 razy dziennie i nigdy tego kotka nie widziałam, nigdy!. Kotek nagle się tam pojawił. Kotka zabrałam do naszej wetki. Jest to koteczka, według oceny wetki jest z okolic lipca 2013. Kicia została odrobaczona oraz odpchlona. Miałam pewne obawy gdy wracałyśmy do domu, bo w domu mamy Owczarka Niemieckiego - sunię

Na początku piszczała i było wiele emocji, ale .. kotka wcale nie boi się naszej suni, a sunia nie robi krzywdy kotce - jest to naprawdę wspaniały widok. Zamieściłam ogłoszenia na FB oraz na tablicy o znalezieniu koteczki. Niestety nikt jeszcze się nie odezwał. Nikt jej nie szukał?. W miejscu, w którym ją znalazłam z córcią - powiesiłam też ogłoszenia, że znaleziono czarną koteczkę - cisza.
Malta - tak ją nazwała moja córcia - jest kotem ... chyba idealnym?. Nie wiem czy mam prawo tak pisać, bo jak już pisałam - jestem psiara, z kotami generalnie wiele do czynienia nie miałam, poza tym, że znosiłam je do domu - ale szybko szły do nowych domków stałych. Rok temu też znajdkę mieliśmy ( kotek tu miał nawet ogłoszenie swoje ), ale był krótko u nas - około miesiąca. Malta jest w 100% czysta, kuwetkowa. Uwielbia głaskanie, miziasta jest bardzo. Lubi bardzo gdy nasza sunia podchodzi do niej i ją liże po pyszczku i brzuszku - nie protestuje, absolutnie, wręcz przeciwnie

Moja córeczka zawsze chciała mieć kotka, ale ze względu na to, że mamy psa - to .. póki co możliwości takiej nie widziałam po prostu, ale teraz gdy pojawiła się u nas w domu Malta - kot, który akceptuje psa, a pies kota ... nie wiem co robić ..
Oczywiście ogłoszenie Malty wisi ... jeśli zgłoszą się właściciele, to kota do Nich wróci, codziennie przeglądam ogłoszenia na tablicy - nikt koty nie szuka .. na lokalnej stronce miasta również przeglądam, nikt ogłoszenia nie dodał o poszukiwaniu czarnej koteczki.
Wpadłam po uszy, zakochałam się w Malcie na zabój .. jest rewelacyjna ...
Przyznaję, że .. nie wiem jaką karmę powinnam jej kupić, czym najlepiej ją karmić, wiem że karmy są różne - wiem, że te marketówki, to nie są dobre karmy. Nasza sunia dostaje karmę z wyższej półki, nie wiem natomiast jaką karmę kotce kupić powinnam. Póki co mamy karmę zakupioną na wagę ze sklepu zoologicznego, nazwy nie znam, bo M. kupował karmę, ale mówi, że Pani sprzedawczyni powiedziała, że to dobra karma. Ja jednak jestem sceptycznie nastawiona do tego i nie wiem czy w to wierzyć. Chcę kupić jakąś wartościową karmę, z dobrym składem, odpowiednią dla kotki, myślę o saszetkach również. Saszetki + sucha karma.
Nie mamy drapaka, a z tego co wiem, to gdy ma się kociaka, to drapak powinien się w domu pojawić by kociak nie drapał mebli, prawda?. Czytam wątki, przeglądam, edukuję się ...
Przedstawiam Maltę i Lunę







