Mój pierwszy kot - Arya [*]

Dzień dobry wszystkim! Piszę po kolejnej (trzeciej z rzędu) prawie nieprzespanej nocy. Powodem mojego niewyspania jest mała, ruda kulka, która aktualnie zwija się w kłębek na moich kolanach i udaje niewiniątko... Ale, jak wiadomo, pozory mylą. Arya (bo tak nazwałam moje kociątko) ma jakieś 4 tygodnie, rudą sierść, szaroniebieskie ślepka i dość tragiczną przeszłość. Jakiś człowiek - chociaż pasowałoby tu zupełnie inne określenie - wyrzucił z samochodu ją, jej matkę i jeszcze jednego kotka. Arya została porzucona przez kocicę. Znalazłam ją na środku drogi, według sąsiadów miauczała bardzo długo (więcej niż dwie godziny błąkała się sama wokół bloku - od sąsiadów wiem też o matce i drugim kociaku). Była małym, zakleszczonym i zapchlonych kłębkiem futra. Piszczała tak, że serce się krajało. Jeden samochód prawie na nią wjechał (na szczęście to taka uliczka obok bloku, wszyscy jeżdża powoli), więc stanęłam na drodze, samochód się zatrzymał... A ja poczułam, że muszę zabrać małą, bo w miejskiej dżungli ona nie ma żadnych szans!
W moim domu niepodzielnie króluje pies. Rodzice i brat nigdy szczególnie za kotami nie przepadali. Od dziecka czułam, że do nich nie pasuje, a kotek był moim największym marzeniem. Psem zajmuje się trochę bardziej z obowiązku - wiadomo, nie ukrzywdzę, pobawię się, ale... Poza moją Luną, psy są mi zupełnie obojętne (o ile ktoś nie robi im krzywdy, bo wtedy gryzę i drapię). Nie zachwycam się jakoś, ot - fajny zwierzak i tyle. Natomiast koty - oj, to inna historia! Od dziecka chciałam, ale nigdy nie przynosiłam do domu, żeby nie robić na złość rodzinie... Dopóki nie znalazłam Aryi. Wet powiedział, że dobrze zrobiłam, bo beze mnie mała by nie miała szansa. Arya waży 0,29kg - taka drobinka! Miała pchlicę, świerzb, osiem kleszczów i mnóstwo jakiś dziwnych robaków w uchu. Już jest lepiej, kociątko robi się coraz żywotniejsze. Nie zmienia to faktu, że cały czas się boję, żeby przez mój błąd (wynikający z braku doświadczenia) Młodej nie stało się coś złego. Chyba dlatego się zarejestrowałam - nie znam nikogo, kto miałby doświadczenie z tak małymi kotkami.
Na początki szukałam Aryi dobrego domu (z płaczem na końcu nosa, bo się przywiązłam), a teraz całą rodziną szukamy pieniędzy na utrzymanie kolejnego domownika (znajdą się, znajdą, ale coś tak czuję, że szybko nowych ciuchów nie zobaczę
) Mała chwyciła na serce nawet zadeklarowanych psiarzy.
Zaczynamy nowy rozdział w naszym rodzinnym życiu. Coś tak czuję, że będzie wesoło
(zdjęcia niebawem, teraz idziemy czyścić uszy
)
Uszy wyczyszczone, można wklejać zdjęcia:
http://imageshack.us/scaled/thumb/856/yrsm.jpg
http://imageshack.us/content_round.php? ... 1ajImuPU3A
W moim domu niepodzielnie króluje pies. Rodzice i brat nigdy szczególnie za kotami nie przepadali. Od dziecka czułam, że do nich nie pasuje, a kotek był moim największym marzeniem. Psem zajmuje się trochę bardziej z obowiązku - wiadomo, nie ukrzywdzę, pobawię się, ale... Poza moją Luną, psy są mi zupełnie obojętne (o ile ktoś nie robi im krzywdy, bo wtedy gryzę i drapię). Nie zachwycam się jakoś, ot - fajny zwierzak i tyle. Natomiast koty - oj, to inna historia! Od dziecka chciałam, ale nigdy nie przynosiłam do domu, żeby nie robić na złość rodzinie... Dopóki nie znalazłam Aryi. Wet powiedział, że dobrze zrobiłam, bo beze mnie mała by nie miała szansa. Arya waży 0,29kg - taka drobinka! Miała pchlicę, świerzb, osiem kleszczów i mnóstwo jakiś dziwnych robaków w uchu. Już jest lepiej, kociątko robi się coraz żywotniejsze. Nie zmienia to faktu, że cały czas się boję, żeby przez mój błąd (wynikający z braku doświadczenia) Młodej nie stało się coś złego. Chyba dlatego się zarejestrowałam - nie znam nikogo, kto miałby doświadczenie z tak małymi kotkami.
Na początki szukałam Aryi dobrego domu (z płaczem na końcu nosa, bo się przywiązłam), a teraz całą rodziną szukamy pieniędzy na utrzymanie kolejnego domownika (znajdą się, znajdą, ale coś tak czuję, że szybko nowych ciuchów nie zobaczę

Zaczynamy nowy rozdział w naszym rodzinnym życiu. Coś tak czuję, że będzie wesoło

(zdjęcia niebawem, teraz idziemy czyścić uszy

Uszy wyczyszczone, można wklejać zdjęcia:
http://imageshack.us/scaled/thumb/856/yrsm.jpg
http://imageshack.us/content_round.php? ... 1ajImuPU3A