Strona 123 z 198

Re: Opowieści Mopika + Kropek nad i. [Mopik ma cukrzycę :/]

PostNapisane: Czw lis 09, 2017 12:23
przez Ais
Lifter pisze:Obrazek



Hmm faktycznie, albo Kropek jakos się.... rozpływa ;) albo masz szerokokątny obiektyw :D

A cukrzyca taka jest, uczy cierpliwości.

Za oko kciuki. :ok:

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Czw lis 09, 2017 17:53
przez haaszek
Cudne te bydlątka!
Też mi kiedyś coś wycinali, ale na dolnej powiece, więc znam to uczucie i ten dziwny odgłos cięcia. :evil:

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Czw lis 09, 2017 18:40
przez Lifter
Dzisiaj oba maja kiepski apetyt, pocieszam sie ze oba, wiec moze "taki dzien" a nie jednemu cos jest.

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Pt lis 10, 2017 12:38
przez gatiko
Mopik, zniósł... kupę na twardo :-)
Mądra bestia, ja go bardzo lubię, tego kotka :-)
Zdrowia !
Obydwa kotki śliczne .

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Pon lis 27, 2017 17:20
przez Lifter
Mopikowi cukier faluje, raz 177 raz 400 (choć zwykle raczej gdzieś w okolicach 300), apetyt spada. A u mnie to jak nie operacja oka, to okulary za taki szmal, ze na tydzien w Egipcie by starczyłó, jak sie zab nie ukruszy, to co gorsza ekspres do kawy nawali(l), a ja bez kawy zombie jestem. (A zalewajki czy z ekspresu przepływowego cieczy przełknąć nie mogę. Robię sobie kawę po turecku ale ileż można). Nienawidzę listopada.

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Pon lis 27, 2017 19:54
przez haaszek
Nie rób po turecku, rób na stojąco bo ci nogi ścierpną.
Z okularami czekam na wygraną w Lotto. Na razie widzę znaki drogowe.
Jesień jest do...

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Pon lis 27, 2017 21:01
przez Lifter
Na moje okulary poszło pół solidnej dorocznej premii, bo jak na złośc mam w oczach wszystko, co można - astygmatyzm, krotkowidzenie (spore) itd. wiec szkla musza byc pocienianie, specjalistyczne, progresywne etc. Z drugiej strony ludzie wiecej wydaja na telefon komorkowy, ktory po roku/dwoch zmieniaja, a mi poprzednie (wtedy kosztujace 1500 zl) starczyly na 9 lat...

Poza tym jesien jest do dupy, a najgorszy jest listopad.Co mowie jako urodziny w listopadzie. Jedyna zaleta teog miesiaca jest fakt, ze z kazdym dniem jest go coraz mniej.

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Pon lis 27, 2017 21:38
przez haaszek
A gdyby tak obróżkę z feromonami?
I sto lat w dobrym zdrowiu z okazji niedawnych (?) urodzin.
Dobrego humoru i powodów do niego.
Nie wiem, czy to pocieszające, ale przerabiam dokładnie to samo z okularami (muszę mieć do samochodu ciemne o takich samych parametrach, nie znoszę fotochromow)

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Pon lis 27, 2017 21:42
przez Irlandzka Myszka
Martwi mnie ten skaczący cukier u Mopika. Z kotami cukrzycowymi doświadczenia nie mam ale takie same skakanie cukru miała mama TŻ - nie wiedzieliśmy co się dzieje. Okazało się, że mama miała poważny stan zapalny i on powodował, że nie mogliśmy zapanować nad cukrem. Może przebadaj Mopika - może i u niego coś się dzieje.

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Pon lis 27, 2017 21:51
przez Lifter
Sobie mam zawiesic? :)

Te moje okulary sa o tyle fajne, ze maja specjalne nasadki od razu projektowane pod wybrane oprawki (na magnesiki) wiec sobie moge dobrac - i lustrzane i pomaranczowe do samochodu i przeciwslonecze itd.

Takie cosik: http://www.e-okularnicy.pl/nakladki-prz ... cyjna.html

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Pon lis 27, 2017 22:49
przez haaszek
Zazdroszczę.
Jak kupuję Grubemu obróżkę, to on jest spokojniejszy. I ja też jestem wtedy spokojniejszy.
Myślisz, że to tylko obecność spokojnego kota tak działa? A może jednak feromony? :D

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Czw gru 07, 2017 8:17
przez Lifter
Zaczęło się o 4 nad ranem – Mopik zaczął rzygać i to dopadło go tak nagle, że obrzygał kocyk na którym spał. Ale tylko samą pianą. Dziwne. Potem jeszcze troszkę go męczyło i rzygnął tak ze dwa razy. Wstałem, posprzątałem. Przy okazji obudził się Kropek i jak to on, zaczął łazić i kwęczeć, takie „…łeeeE!” co chwilkę. Co znaczy „nudzi mi się, zajmijcie się mną!”. A że to nie dał efektu, zaczął obdrapywać szafę w sypialni. Pogoniłem. Kwęczy i zaczyna obdrapywać drzwi wejściowe. A robi to tak po psiemu – robi słupka i obiema łapami „kopie” w drzwi, wprawiając je w taki rezonsans, że echo idzie i pewnie słychać go na całym korytarzu. Wstałem, dałem jeść, pogłaskałem, ucichł. Wracam do łóżka. Mopik uwala się obok nas i mruczy rozkosznie i głośno, co jest fajne ale wiem jak to się skończy – wejdzie w fazę lizania, czyli będzie lizał wszystko co mu się pod mordę nawinie. I faktycznie. Zaczyna lizać to, co stoi na szafce nocnej. Pacam po ogonie, raz i drugi – pomogło, bo obraził się i sobie poszedł. 4.30, próbuję zasnąć. Ale nie, bo „…łeeeE!”, „łeeeE!”… Po chwili drapanie w szafę. Noż cholera. Wstaję, chwytam kapeć w rękę. Kropek rozumie aluzje i daje dyla. Wracam do łóżka. Kropek kwęczy i po chwili obdrapuje drzwi wejściowe. Wstaję, pacam go kapciem po tyłku (delikatnie, żeby tylko pojął aluzję), stawiam pod drzwiami drugą kuwetę, żeby nie miał jak drapać. Wracam do łóżka. Mopik też i liże poduszkę. Klnę, pacam go po ogonie, idzie sobie. Próbuję zasnąć. „…ŁeeE!”, „…łeeeE!”. Zamykam Kropka w łazience, wracam wdeptuję w koci rzyg, którego wcześniej nie dostrzegłem. Sprzątam, myję stopę, wracam do łóżka. Kropek kwęczy i drapie w drzwi łazienki ale mam to gdzieś. Sen odszedł. Czytam. Przysypiam w końcu o 5.15 (pamiętam jak zerkam na zegarek). Budzik dzwoni o 5.25. Wstaję. W kuchni Mopik naszczał w najgorszym możliwym miejscu – czyli na stojące szafki i to nie w jednym miejscu a idąc wzdłuż nich. :x Sprzątanie tego to jakieś 10 minut, skromnie licząc plus piękne utrudnienie w porannej krzątaninie. Mierzę mu poziom cukru i jest zaskakująco niski (co akurat jest dobrą wieścią) – na tyle, że aż nie podaję mu porannej dawki insuliny, żeby nie wpadł w hipoglikemię (niedocukrzenie -> śpiączka -> śmierć), co jednak zawsze daje ryzyko, że popadnie w bardzo niebezpieczną kwasicę ketonową, bo tak reaguje organizm cukrzyka na nagły brak insuliny. No ale co mam zrobić, hipoglikemia przy takim cukrze jest niemal pewna, kwasica tylko prawdopodobna. Apetyt miał niezły, nie wyrzygał tego co zjadł rano (przynajmniej do czasu aż wyszedłem do pracy). Wieczorem pewnie glukoza poszybuje wysoko w efekcie...

Czasem są dni, że myślę sobie, że dom bez kotów byłby wprawdzie bardzo cichy i smutny… ale… ale ileż miałbym czasu i mniej stresów.
Chyba faktycznie kupię SOBIE tę obróżkę antystresową. Albo dwie. :crying:

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Czw gru 07, 2017 12:31
przez casica
Się dzieje u Was, szkoda, że nie zawsze tak, jakby się chciało :(
Ale dzisiaj, poza oczywistym współczuciem, ubawiłam się. Zła kobieta :)

Może Cię pocieszy, że i u nas od rana atrakcje. Po śniadaniu był uprzejmy rzygać Nodi. Rzygał "podgrzanym" mięskiem śniadaniowym, a jest ono wiele atrakcyjne dla pozostałych kotów. Niestety rzygał pod moim łóżkiem, czyli w trudno dostępnej lokacji (ach ten żargon z gier RPG, właśnie sobie przypominam Icewind Dale). Justyn leżał przy łóżku i sięgał po pawika, a ja zwisałam z łóżka i powstrzymywałam najmłodszą przed skorzystaniem z bonusowego posiłku. Udało się :)
I z góry dziękuję za rady w rodzaju - łatwiej odsunąć łóżko :twisted: Pewnie byłoby łatwiej, gdyby ono ni ważyło mniej więcej 2 ton

Swoją drogą gdy Dracul zapadł na cukrzycę, insulinę podawałam mu gdy jadł. Ale akurat apetyt nigdy mu nie szwankował, nigdy też, może dlatego, nie spadł mu gwałtownie poziom cukru

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Czw gru 07, 2017 12:44
przez Lifter
Mopik jest niejadkiem, a zbytnie namawianie do jedzenia kończy się często cofką tego, co raczył skonsumować. Zjadł wprawdzie mięsko poranne, ale i tak wolałem nie ryzykować, bo jakiś pawik potem będzie, a 2 jednostki insuliny przy cukrze 150 (zwykle o poranku ma 300-350) to już spore ryzyko, bo insulina zbija mu tak 100-150 jednostek zwykle, jak jest na czczo. Z dwojga złego lepiej nie dawać. natomiast wczoraj wieczorem jadł sporo i dlatego zdziwił mnie ten spadek, bo oczekiwałem 2x tyle. On ma takie dziwne skoki cukru - czasem zaczynamy poranek od 404, a czasem od 170, czy 150. I nie ma reguły kiedy to nastąpi i wskutek czego. Może jeśc mało wieczorem i mieć rano wysoki cukier, albo odwrotnie.

PS. Wczoraj kupiłem cały karton Animondy dla cukrzyków (bo tę mokrą raczył zaakceptować). Zgadnijcie czego dzisiaj rano nawet nie chciał powąchać. Ale zostawiłem w misce, bo jak wracam to jednak sporo podżera (a wiem, że to on bo Kropek po kalciwirozie totalnie olewa mokre, co najwyżej wylizując parę kęsów galaretki czy sosik - tylko suche i mięso raczy spożywać. Ale sika często więc...)

W pracy się ze mnie śmieją, bo co przychodzi duża paczka do mnie to wiadomo, że dla kota. Sugerują, żeby czasem coś kupił SOBIE. To i kupiłem. Zegarmistrzowską lupę w formie okularów, z podświetleniem LEDowym i regulowanym powiększeniem. Po co? A jak mam precyzyjnie odmierzać dawki insuliny w strzykawce, gdy znaczenie ma nawet pół milimetra różnicy w położeniu tłoczka?

Re: Opowieści Mopika & Kropek nad i.[Nowe wieści, nowe fotki

PostNapisane: Czw gru 07, 2017 13:00
przez casica
Cukrzyk niejadek, to zgroza. Współczuję. Dracul przynajmniej tego problemu nam oszczędził.
W przypadku niejadka, faktycznie strach serwować insulinę i zostawić go na kilka godzin.

O, to byłeś dla siebie łaskawy z tym prezentem. Można powiedzieć, że się rozpieszczasz :P