Cos w tym jest. Kiedys probowalem tworzyc muzyke (na komputerze), bo Bozia dala chec... ale nie dala talentu. I cos mi tam nawet wychodzilo, ale gdy pewien znajomy po tygodniu obcowania z tym samym programem przyniosl mi swoj utwor, ktory byl duzo lepszy do tego, co ja potrafilem zrobic po 2 latach, to brzydko zaklalem, machnalem reka i zajalem sie tym, co mi szlo duzo lepiej, czyli pisaniem.
A Kropkowi, juz po dobie, znacznie sie pyszczek poprawil, wiec nie jest zle. Co prawda smarowanie traktuje jak dopust bozy, ale i tak niech nie narzeka, bo zaplacilem 4x wiecej za antybiotyk, ktory podaje sie tylko raz, a nie codziennie przez tydzien. Co prawda jako egoista wzialem tez poprawke na cyrki, jakie bym mial gdybym mu musial go codziennie podawac - czy dopyszcznie, czy w formie zastrzyku.
Masc, nawiasem mowiac, przeznaczona jest do leczenia zakazen wymion u krow, no ale jak widac Kropek to w sumie ciele, albo kawal byka, a z ubarwienia krasula, wiec tez pomoglo.
Wazy 7,9 kg, czyli troszke schudl (dochodzil do 8.2), choc i tak lekarz stwierdzil dyplomatycznie, ze "duzo tego kota jest".
Kicia po 3 miesiacach pobytu u nas z 4.9 do 5.9 doszla, na razie po niej tego nie widac, poza pekatymi boczkami. No ale ze panowie bez jajek, a ona wysterylizowana, to raczej efekt jedzenia. Kicia sie zreszta coraz bardziej oswaja, a i uklady kocio-kocie jakos niezle sa, bo z Kropkiem sie (czasem) gania, a z Mopikiem nie dra kotow.