» Śro gru 25, 2019 17:10
Re: Mopik, Kropek i Kicia [jakos leci...]
Spora ilosc gosci na Boze Narodzenie chyba troszke Mopika zestresowalo. Szczegolnie, ze byla tam jedna 7-latka, a Mopik z glebi serca dzieci nienawidzi (nie pytajcie dlaczego, przeciez zadne nigdy mu krzywdy nie zrobilo), wiec fuczal na nia gdy tylko pojawila sie w jego polu widzenia. A dziecko akurat w kotach zakochane i nie z gatunku "podniose kotka za ogon" tylko normalne. Ale na jej widok Mopik 2x zwiekszal objetosc i stanowczo nie chcial miec z nia nic wspolnego.
(Kropek za to przeszczesliwy, nie tylko lasil sie do kazdego i oczekiwal adoracji ale polazl tez na korytarz, gdzie na jego stanowcze miaukliwe zyczenia nowa sasiadka wpuscila go do domu na inspekcje). W kazdym razie Mopik w efekcie zerzygal sie na lozko (a mielismy juz ponad 10 dni ani jednego pawia...), potem stracil apetyt. Dzis tez je bardzo niewiele, a do tego od rana do chyba 15 po prostu go nosilo. Nie mogl nigdze usiedziec, lazil po domu, kweczal, stekal, jeczal. Chce na balkon, wypusc z balkonu, nie jednak zostane, albo wypusc... dobra, chce na balkon... usiade na kanapie... albo na lozku... albo na fote... albo wypusc na balkon i tak w kolko. Poza tym sam prowokowal Kropka do gonitw, robil "boczne grzbiety" jak za dawnych czasow... a potem znowu chodzi i jojczy. Dopiero teraz sie uspokoil i odsypia.
A Kropek teraz domaga sie wypuszczenia na korytarz a w sumie to do sasiadki, bo siedzi po jej drzwiami i miauczy. I co z tego, ze jej nie ma w domu, Kropek chce do srodka. Zaganiany do domu bulgocze i fuczy, a potem siedzi pod drzwiami z blagalna mina "ale wypusccie na korytarz, no..."
Co za koty...
Tylko Kicia spokojnie spi i ma gdzies to cale zamieszanie.
W sumie to wszystkie 3 cos malo jedza przez te swieta, licho wie czemu.
Poza tym 23.12 Kropek dorwal jakis sznurek z opakowan bombek i zaczal go pozerac, trzepiac lbem i wytrzeszczajac oczy. A jak zobaczyl, ze ruszam by go pozbawic smakolyku, to uciekal przede mna po calym mieszkaniu, oczywiscie caly czas gryzac i sie dlawiac. W koncu go dorwalem... ale Kropek z triumfalna mina przelknal wlasnie ostatni kes sznurka. Szczesliwie, ze byl cienki i z papieru czy jakiejs tekturki. A i tak w nocy mu sie rzyglo (bo sadzac z tego jak malowniczo wyglad pawik na podlodze to raczej on, niz Mopik, ktorego hafty sa ze tak powiem skupione, a Kropek preferuje styl rozbryzgowy... do czego doszlo, rozpoznaje rzygi kotow...). Jakby tego bylo malo to 24 wlazl na balkon, na balkonie na stoli, sciagnac pokrywke z garnka i zzarl calkiem sporo zmielonej z bulka watrobki na pasztet. Skad to wiem? Coz, bo jednak nie jest to cos, co koci zoladek trawi, wiec szybko toto powrocilo...)
I takie to swieta z kotami.
Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.