» Śro lut 26, 2020 19:12
Re: Mopik, Kropek i Kicia [jakos leci...]
Wyobraźcie sobie, że dzisiaj zaginął nam Kropek.
Wracamy do domu, a tu Kropka nie ma. Nie ma i już. Musiał wyskoczyć rano na korytarz...
I wiecie co... nie przejęliśmy się nadmiernie, bo ta morda niczego się nie boi, wzieliśmy go z dworu bo łaził i łasił się do obcych ludzi przecież. Więc na dworze by się nie chował po kątach i na pewno byśmy go znaleźli... Znalazł się zresztą dość szyblko w piwnicy przy rowerach, gdzie szurnął po schodach, korzystając z tego że jest remont i drzwi na klatkę są otwarte. Miauknął z lekką urazą na widok żony, że tak długo go nie szukaliśmy, wrócił do domu, zjadł co nieco i stanął przy drzwiach z miną " no dobra, to znowu chcę tam iść". No cóż, musimy na drania uważać, choć aby wyjść na dwór ma teoretycznie do pokonania aż 3 kolejne drzwi po wyjsciu na koytarz więc szansa na to jest dość nikła (tym bardziej że sąsiedzi go znają), a jak wspomniałem na dworze też byśmy go szybciutko znaleźli.
A poza tym Mopik ma świetny cukier, od kilku dni w ogóle nie podaję mu insuliny, bo wyniki same z siebie są tylko odrobinę powyżej normy. No ale żeby mi się od szczęscia we łbie nie poprzewracało, to od kilku dni codziennie rzyga, a poza tym bardzo mało je. Nie jest chory, nie jest apatyczny, mruczy, łasię się, bawi itd. tylko jakoś nie ma łaknienia. To, co zje wystarcza by się nie martwić o wątrobę, ale na pewno nie jest to posiłek godny 7 kg kota. Nawet na mięso, rybę itd. nosem kręci.
Ostatnio edytowano Śro lut 26, 2020 19:41 przez
Lifter, łącznie edytowano 2 razy
Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.