Jak się uda (czyt. jak będzie w stanie przełknąć), to spróbuj do tego felixa choć łyżkę wody dolać (jak Magnolia strajkowała, to udawało mi się do gourmeta dolać drugie tyle wody, co saszetki i jeszcze przechodziło). Z mięsem nie przesadź (bo jak to nerki, to nadmiar fosforu nie jest dobrym pomysłem), ale trochę mu nie zaszkodzi jak to zje jako dodatek do saszetki; i może się skusi na jakiś jogurt czy śmietankę ew. kocie mleko albo rosół czy wodę z mięsa - cokolwiek byle mokre. Mimo wszystko mam nadzieję, że to jednak śledziona - bez niej kot może normalnie żyć, a z chorymi nerkami trudniej (aczkolwiek też się da jak się dobrze kota prowadzi).
Po sterydzie będzie jadł, bo steryd daje mocnego kopa (nawet Mokate z białaczką objawową i FIA po tym jadła), ale to mocno daje po narządach (w tym nerkach), więc cena jest spora. Szkoda, że USG nie zrobili - wtedy byłoby widać, czy to śledziona i jaki jest jej stan, czy też nerki; często weci podają sterydy od razu (Mokate tak zrobili), bo jest dobry efekt: kot zupełnie inaczej wygląda i zaczyna jeść, a klient nieświadomy, że przyczyna nie jest leczona tylko kot jest jak na prochach, zadowolony, że się poprawia. Czasami oczywiście steryd pomoże kotu zastartować albo jakoś go tam trzyma przez pewien czas, gdy choroba jest nieuleczalna i wtedy jest OK, ale podstawą jest dobra diagnoza, a nie "być może", "prawdopodobnie", "spróbujmy - może pomoże" itp. - takie rzeczy (uszkodzenia nerek, śledziony itd.) da się zbadać, a nieraz tego nie robią, bo niby klienta na koszty nie chcą narażać (piszę "niby", bo często w zamian oferują zastrzyki i kroplówki za cenę znacznie wyższą niż badanie) - tylko każdy dzień robienia "bo może pomoże" w przypadku "a to jednak nie to" zmniejsza szanse na wyzdrowienie
Prawie jak z naprawą samochodu - to prawdopodobnie część X - wymienimy i zobaczymy; i takie próbowanie na koszt klienta (z tym, że zwykle samochód przez takie rzeczy życia nie traci)
...