Byliśmy z Mopikiem na badaniach kontrolnych. Generalnie jest - jak na sytuację - nieźle.
Tzn. - białe ciałka mimo odstawienia sterydów jak najbardziej w normie. Aż dziwne (ale może to mieć mniej fajne wytłumaczenie, bo jeden ząbek jest raczej do usunięcia i może to on - a raczej proces zapalny - nieco "podbija" ich poziom, bo teoretycznie powinny być (za) niskie. Przy czym nie jest to coś powaznego "że już trzeba" - ale za miesiąc/dwa można).
Z innych - kreatynina na granicy normy, a mocznik odrobinkę powyżej. Fruktozamina - 511 (norma to 360). Ale miesiąc temu była 560. Generalnie od 450 można powiedzieć, że się cukrzycę ogarnęło i kontroluje. Może za miesiąc?
Z innych ciekawostek - powoli spada mu waga, teraz ma niecałe 7.50 (w chwilach świetności
, ale to dość typowe przy cukrzycy, że kot chudnie...
Od miesiąca robiły mu się jakieś syfki na brodzie, tak zwany "koci trądzik" czyli takie małe czyraki, które powoli rosły, potem się paprały i jeszcze wolniej się goiły, zostawiając łysy (chwilowo) placek na paszczy. W końcu wetka przepisała jakąś drogą maść, wtarłem (co dziwne Mopik nie reaguje na zastrzyki i branie krwi z ucha, a smarowanie żelem wyraźnie mu się nie podoba) i cud nad dziwy stał się - od tygodnia formujący się syfek w 24 godziny wchłonął się niemal zupełnie, a poprzednia ranka nagle pięknie się zagoiła. To nie można tak od razu było?