Wczoraj koty miały dobry dzień, ja mniej. Korzystając z wolnego zaległam pod kocykiem z moim fibrio. Ku szczęśliwości kotów, które na zmianę po mnie łaziły i na mnie spały. Ucisk kociej łapulki jest, nawet bez pazurów, bolesny. Ale jak im wytłumaczyć, że robienie sobie ze mnie autostrady nie jest zabawne. Przynajmniej dla mnie
A dzisiaj od rana wrzask. Mika, która dorwała się do nieopatrznie zostawionego na dziś kociego śniadania, domagała się jedzonka rana. Ale nie było w domku akurat jedzonka. Było TYLKO surowe kocię mięsko. Dałam. I co? A no nic. Tylko mądry i rozsądny Rateuszek zjadł sobie trochę. Reszta domagała się jedzenia. Teraz. Już. Za te wrzaski powinni być aresztowani za znęcanie się nade mną. To napewno podlega pod paragraf Przynajmniej gdybym ja tak darła się na nie