Dorotko, to ja Tobie dziękuję! (bo sobie pochlebiam, że mój do tych cudownych też zaliczasz
)
Anastazja jest po prostu konsekwencją Kumiko.
A Kumisia? Ja do dzisiaj jestem zaszczycona zaufaniem, jakim mnie te prawie cztery lata temu obdarzyłaś.
Niewysterylizowaną kotkę w typie, wyciągniętą ze łzami za uszy, łapy i ogon zza TM obcej kobiecie w ciemno przekazałaś... Jak ja się na początku bałam, że Ona nie da rady, że tylko kilka miesięcy będzie z nami... Długi czas miała przecież paskudne wyniki. Na tyle paskudne, ze powtarzaliśmy testy Felv/Fiv... Walczymy z gronkowcem, SUK mamy opanowany, ostatnie wyniki bardzo przyzwoite (wątroba się po prawie 3 latach zregenerowała całkowicie!), mam nadzieję, że jeszcze lata wspólne przed nami.
A Tusia? W porównaniu z Kumisią to zdrowa, silna kocica! Do odchuchania i wypielęgnowania. W tym miesiącu jeszcze tylko echo serduszka zrobimy (mam nadzieję, że zdrowe, jak u Kumisi i Biby), a przy najbliższych badaniach krwi tarczycę sprawdzimy, jak na wadze nie przybierze i futerko się nie poprawi. Oczko ropieje, gentamycynę wkrapiamy, ale pewnie wymaz jak u Kumisi będziemy robić.