Jestem, już odpisuję.
Na razie kupiłam witaminę C w kropelkach, kwaśna jak nie powiem co, kota się krzywi niemiłosiernie, ale coś tam chyba mi się udaje podać do pysia. Dzisiaj po pracy idę do weta, miał posprawdzać różne preparaty i ustalić, co najlepiej podziała na Ofelię. On zwykle na takie problemy zaleca karmę weterynaryjną, ale ponieważ Ofelia jest na barfie, to trzeba kombinować inaczej.
O paście uro-pet słyszałam, tyle że na barfnym jej nie polecają, bo pełno w niej chemii. Ale nad nią się też zastanawiam. tak samo jak nad żurawiną - ale nie mam pojęcia jak kot z własnej nieprzymuszonej woli miałby skonsumować żurawinę.
Na barfnym dziewczyny mi napisały, żeby nie przejmować się zbytnio ph tylko dopajać, to kot wysiusia co trzeba. Taaaa... Ciekawe jak dopajać... Książniczka jest Książniczką i nie będzie pić na zawołanie
. Próby dopojenia siłowego mogą się bardzo źle skończyć. A miseczki z wodą i śmietanką i tak mam porozkładane po całym domu.
Acha, co do wyników moczu: jak dobrze pamiętam, przy poprzednim zapaleniu pęcherza też Ofelia miała ph 7, sądziłam że to właśnie przez stan zapalny. Ale ponieważ znów ma ph 7 i w dodatku wyszły kryształy, więc na to wygląda, że ph nie jest skutkiem, tylko przyczyną zapalenia pęcherza (ph 7 = kryształy = zapalenie pęcherza).
Na razie zrezygnuję ze skorupek na rzecz cytrynianu wapnia (tylko musze go gdzieś dorwać
, w aptece jest tylko w formie tabletek i drogi w dodatku) i będę robić badania kontrolne co jakiś czas.
Ofelia i Mała Czarna dały mi dzisiaj rano popalić. Około 5 rano (hmmm, dla kogo rano, dla tego rano, dla mnie to jeszcze noc) obudził mnie tupot czterech łap. Po chwili przeszedł on w tupot ośmiu łap
. Czyli koci jogging na powitanie dnia. Oczywiście po galopadzie zmęczone koty ucięły sobie drzemkę, a ja zaraz musiałam wstawać!