Buro-rudy duet: Malagito & Pinelli / krótka aktualka :)

Witajcie, moi drodzy.
Mam przyjemność zaprosić Was do kolejnego (a może pierwszego?) wątku, gdzie poopowiadam o swoich kocurkach, a i na pewno będę korzystała z Waszych nieocenionych rad.
Pierwszy wątek, gdzie można poczytać o przygodach i obejrzeć zdjęcia mojej Pierwszej Kociej Miłości (Malagi), jest tu: viewtopic.php?f=46&t=145412
Natomiast dzisiaj po kilku miesiącach przerwy wracam do Was, ale już w wymarzonym powiększonym składzie.
Nie przedłużając, w wątku tym będziecie mogli poczytać o moim najukochańszym rezydencie, burym przystojniaku o imieniu Malagito:

oraz o moim nowym domowniku - rudym, około siedmiotygodniowym szkrabie, którego wczoraj razem z moją mamą przywiozłyśmy z oświęcimskiego schroniska. Kochani, oto Pinelli:


Z racji, że minęły dopiero dwa dni, Malaga nadal jest w dość bojowym nastroju - obrażony na mnie, raz przyjdzie i poociera się o nogi, a raz ucieka jak tylko mnie zobaczy, głaskać też się niespecjalnie pozwala.
Mimo to oczywiście staram się z nim bawić, w aportowanie piłeczki, zabawę wędką itp., bo wtedy jakby zapomina o całej nowej sytuacji. Póki co izoluję ich - Pinelli jest ze mną w pokoju i na pewno jeszcze dłuższy czas nie będzie poza niego wypuszczany, bo jak to mały kotek jest strasznie ciekawski, wszędzie musi wejść, a nie reaguje jeszcze na imię i bardziej skrzeczy niż miauczy, więc łatwo byłoby go w tym domu zgubić.
Póki co panowie widują się przez szparę w drzwiach, przy czym Malaga powarkuje, syczy i się stroszy (chociaż już coraz mniej), a Pinelli olewa go na całej linii.
Wychodziłam też z Pinusiem na rękach poza pokój, sadzałam go na kolanach i pokazywałam Maladze - zawsze siada w bezpiecznej odległości i raz syczy ostrzegawczo, a raz nic nie robi i po prostu patrzy. Dużą część dnia spędza też pod drzwiami mojego pokoju, gdzie mieszka teraz Pinek i śpi tam lub wącha pod nimi, jakby warował.
Jutro planuję wpuścić Malagitę do pokoju i doprowadzić do ich pierwszej konfrontacji (oczywiście pod moją kontrolą), ale nie wiem - czy to nie za wcześnie? Wiem, że muszą sobie ustalić hierarchię, że Malaga pewnie jeszcze będzie wrogo nastawiony, będzie Małego przeganiał, być może pacnie łapą - i właśnie o to się trochę boję, bo Pinelli to taka malizna jeszcze...
Cóż, post i tak mi wyszedł mega długi, pewnie mało kto go teraz przeczyta, ale w każdym razie - jeśli macie jakieś złote rady jak tę dwójkę dobrze zbratać oraz - co równie ważne - jakich błędów mam unikać, to jestem otwarta na sugestie.

Pierwszy wątek, gdzie można poczytać o przygodach i obejrzeć zdjęcia mojej Pierwszej Kociej Miłości (Malagi), jest tu: viewtopic.php?f=46&t=145412
Natomiast dzisiaj po kilku miesiącach przerwy wracam do Was, ale już w wymarzonym powiększonym składzie.





oraz o moim nowym domowniku - rudym, około siedmiotygodniowym szkrabie, którego wczoraj razem z moją mamą przywiozłyśmy z oświęcimskiego schroniska. Kochani, oto Pinelli:




Z racji, że minęły dopiero dwa dni, Malaga nadal jest w dość bojowym nastroju - obrażony na mnie, raz przyjdzie i poociera się o nogi, a raz ucieka jak tylko mnie zobaczy, głaskać też się niespecjalnie pozwala.


Póki co panowie widują się przez szparę w drzwiach, przy czym Malaga powarkuje, syczy i się stroszy (chociaż już coraz mniej), a Pinelli olewa go na całej linii.

Jutro planuję wpuścić Malagitę do pokoju i doprowadzić do ich pierwszej konfrontacji (oczywiście pod moją kontrolą), ale nie wiem - czy to nie za wcześnie? Wiem, że muszą sobie ustalić hierarchię, że Malaga pewnie jeszcze będzie wrogo nastawiony, będzie Małego przeganiał, być może pacnie łapą - i właśnie o to się trochę boję, bo Pinelli to taka malizna jeszcze...

Cóż, post i tak mi wyszedł mega długi, pewnie mało kto go teraz przeczyta, ale w każdym razie - jeśli macie jakieś złote rady jak tę dwójkę dobrze zbratać oraz - co równie ważne - jakich błędów mam unikać, to jestem otwarta na sugestie.
