Strona 1 z 45

Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 11:27
przez tuniax
Witam serdecznie :)

Dotychczas tylko podczytywałam, szukałam rad, nie udzielałam się na forum.
Teraz, gdy adoptowałam forumowego Mikusia, pomyślałam, że należałoby się przedstawić. :)

Niecałe cztery lata temu zamieszkały ze mną dwa kocurki z jednego miotu - od lewej: Manfred i Rudolf.

Obrazek

Wyrosły na dorodnych 8-kilowych chłopaków.

Obrazek

Rudi jest super inteligentnym kotem. Gdy rano po raz pierwszy dzwoni mi budzik w komórce, kładzie się leniwie na telefonie rudym dupsztalem i udaje głupa. Przytłumiony dźwięk ponownego dzwonka dociera do mnie z trudem. Kiedyś przez drania zaspałam do pracy. :)
Maniek z kolei całe swoje życie był troszkę ciapkowaty. Zawsze się śmiałam, że gdy się urodził, zdziwił się tym faktem ogromnie i tak mu zostało. Zawieszał się, restartował i żył troszkę w swoim świecie. Ugniatał i barankował najmocniej ze wszystkich kotów.

(Piszę o Maniutku w czasie przeszłym, gdyż niedawno, po przeszło półrocznej walce o jego życie i zdrowie, opuścił nas... Miał 3 i pół roku. Zabił go chłoniak.
Bardzo mi go brakuje i zawsze, gdy o nim pomyślę, mam mokre oczy. Nigdy nie przestanę go kochać.)

Gdy chłopaki zaczęli dojrzewać, weszli w etap: "Jestem już super dorosłym kotem, przestań mnie przytulać, to nie wypada, jeszcze ktoś zobaczy i wstydu się najem, no pańcia no..." (po kastracji im się odmieniło :) ).
Pomyślałam więc o koteczce, licząc, że będzie bardziej przytulasta. A że lada moment mieliśmy się przeprowadzać do większego mieszkania, do stada dobiła Iwa.

Obrazek

Rudi syczał na nią jakieś trzy dni. Był też obrażony na mnie. Na szczęście Maniutek zajął się czule siostrzyczką już następnego dnia jej pobytu.
Jak na ironię - okazało się, że Iwa jest wyjątkowo niezsocjalizowanym kociakiem. Gdy ją zabierałam z poprzedniego domu, bardzo się mnie bała, uciekała, chowała się. Długo nie lubiła mizianek, wchodzenia na kolana, brania na ręce.
Dziś jest ogromnym pieszczochem i wyrosła na prawdziwą piękność.

Obrazek

Potem przywiozłam Kuzco, nazywanego pieszczotliwie Diamentosem i Prezesem. Historia Kuzco jest długa i bolesna, zatem postaram się streścić. Trafił do mnie jako ok. roczny kot. Był w makabrycznym stanie. Pojechałam po niego, bo nikt inny by się nim nie zajął. Sama na sekundę zwątpiłam, gdy go zobaczyłam, ale wystarczyło jedno spojrzenie wielkich cytrynowych oczu i decyzja była krótka i zwięzła: Nie ruszam się stąd bez tego kota.
Kuzco pochodzi z domu, gdzie było sporo kotów. Bardzo chorował. Wyglądał jak szkielet obciągnięty wyleniałą skórką z prześwitującymi łysymi plackami, miał stan zapalny krtani, uszu, ogona, katar i był paskudnie pobity przez dominujące koty - cały w ranach i bliznach. I śmierdział okrutnie.
Gdy go przywiozłam, wyglądał tak...

Obrazek

Pierwszy weterynarz był zaskoczony: "Z czym mi tu pani przychodzi? Przecież tu już nie ma co leczyć!" No to dobitnie mu powiedziałam, gdzie ma sobie schować swoją pomoc i podziękowałam za współpracę. Moje dwie panie wet, które opiekują się moimi futrami do tej pory, podjęły się ratowania kocurka. Po paru miesiącach walki, zabiegów, wciskania na siłę jedzenia, wody, antybiotyków, sterydów, wyszliśmy na prostą.
Kuzco obecnie jest 9-cio kilogramowym klocem, strasznym maminsynkiem :) i prezentuje się tak...

Obrazek

O zaopiekowanie się Larą poproszono mnie jakiś czas później. Miałam mieszane uczucia. Pięć kotów w domu? No halo!
Ugięłam się pod warunkiem, że wezmę kicię na tymczas, wyleczę, cokolwiek jej jest, i poszukam dobrego domu.
I tak wylądował u nas ten mały dzwoniec.

Obrazek

Poprzedni dom oddał ją po miesiącu, gdyż rzekomo zaczęła chorować. Okazało się, że jest zupełnie zdrowa. Prawda wyglądała inaczej - Larcia była bardzo mała jak na swój wiek. Ważyła niespełna 2,5 kg. Była szczuplutka i filigranowa. Nazwałam ją moim kieszonkowym mco i oczywiście pokochałam szaleńczo. :)
Po sterylce Lara nadgoniła. Dziś nadal nie jest kolosem, jest najmniejsza, ale niewiele mniejsza od Iwy. Jest normalnych rozmiarów kicią, generatorem mega traktora godnego wielkokota i jest cudna.

Obrazek

I tak sielankowo stadko spędziło ze sobą wspólnie przeszło trzy cudowne lata. Do momentu, kiedy Maniutek zachorował... :(
Jak już pisałam, niedawno go pożegnaliśmy. To był ogromny cios. :(
Najbardziej brak Maniusia przeżywał jego brat Rudi. W końcu spędzili ze sobą całe swoje dotychczasowe życie...
W domu zrobiło się pusto i smutno.

Wtedy trafiłam tu na Mikusia. Urzekło mnie jego smutne spojrzenie, takie podobne... I nikt go nie chciał... TAKIEGO KOTA. Świat się kończy!
Bo jest alergikiem? Też mi problem! Nie z takimi problemami tuniax sobie radziła. :wink:
Zresztą nie jestem tak do końca przekonana co do tej alergii... Objawy mi nie pasują. Podejrzewam, że to był raczej jakiś problem behawioralny, który ustąpił.
Zamierzam to sprawdzić i dzięki temu być może uda się dodać do Mikusiowego życia więcej barw. Muszę jednak z tym poczekać do momentu, aż Mikuś się oswoi z domem i mi zaufa.

Póki co Miki jest z nami od wczoraj, a już zjadł, napił się, skorzystał z kuwetki i kilkakrotnie wyszedł ze swojej kryjówki pod łóżkiem na rekonesans. :)
Poocierał się o mnie i dał się obgłaskać WSZĘDZIE. :)
Jest ślicznym, średniej wielkości kocurkiem o głębokim zielonym spojrzeniu. Na oko wygląda mi na jakieś 7 kg.
Reszta kotów zareagowała na jego obecność zadowalająco - jest obopólna ciekawość, trochę strach, lekkie posykiwanie i buczenie, ale wrogości nie widzę. :)
A Rudolf... Rudolf już nie kręci się pod drzwiami i nie nawołuje brata... Zamiast tego co i rusz zapuszcza żurawia do sypialni, sprawdzając, czy Mikuś znowu się pokazał. :)

Mam więc teraz w domu 5 matrioszek - od największej do najmniejszej. :)
Trzymajcie, proszę kciuki za socjalizację futerek. Mam nadzieję, że rezydenci szybko pokochają Mikusia. Bo ja już wiem, że jego się nie da nie pokochać. :1luvu:

Nie mam jeszcze swoich zdjęć kocia. Nie chcę go stresować.
Jego wątek jest tu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=151583

Pozdrawiam ciepło. :)

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 11:38
przez jaaana
Przepiękne kociska :1luvu:
Włochato masz w domu :D

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 11:58
przez piotr568
Wspaniałe kociska :D Pozazdrościć :lol: Za szybką adaptację Mikusia i za resztę kociastych :ok: :ok: :ok:

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 12:00
przez Kotina
Wspaniałe historie :D
przepiękne koty - wszystkie :1luvu:

Mnie najbardziej podoba się Larcia - też mam jedną MCO (z pseudo) malutka, drobniutka, ale jakoś po sterylce niewiele przytyła ...
najbardziej mnie urzeka jej wspaniały charakter .... cudowna rasa

gratuluję kocistych i czekam na następne foty :ok:

Moja Dziunieczka pozdrawia matrioszki .... kudłate matrioszki :1luvu: i zaprasza do kotinowego zwierzyńca - u nas jest dużo fotek :ok:

ObrazekObrazek

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 12:08
przez NatjaSNB
Moje 2 nicponie i ja też Was witamy :piwa:

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 12:16
przez tuniax
Dziękuję Wam. :)

Kotina: Za to właśnie kocham mco - za ich wspaniały charakter.
To właśnie dzięki niemu koty nie są specjalnie zestresowane i nie polała się krew. :wink:
Dzięki niemu też Mikuś już kilkakrotnie się pokazał i zbadał teren. Teraz wprawdzie ponownie zainstalował się pod łóżkiem, ale jak na drugi dzień uważam, że jest dobrze. :)

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 12:18
przez Ratio
:1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Jakie piękności! Szkoda, że Manfreda nie ma już z nami (') :(
I życzę sukcesów w socjalizacji świeżo przybyłej matrioszki :ok: :ok:

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 12:37
przez izabela132
Piękne kociaki. Gratuluję i ciut zazdroszczę :1luvu:

Powodzenia i dużo cierpliwości w socjalizacji futrzaczków :-)

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 12:55
przez rebellia1
:kotek: Piękne.

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 13:01
przez Agneska
Przywitam sie teraz oficjalnie i w tym watku i mam nadzieje, ze pozwolisz mi wpadac od czasu do czasu do Kudlaczy. :)

Mikusiowi trafilo sie jak slepej kurze, niech wykorzysta okazje i pokocha na zaboj.
Tez troche licze na to, ze alergia byla zdiagnozowana na wyrost i ze uda sie "wyprowadzic" chlopaka, co by zaznal rozkoszy kulinarnych jeszcze.

Prosze, poglaszcz Kudlaczy i ode mnie. :) Nie moge zdecydowac sie ktory najpiekniejszy - to wszystkich po rowno. ;)

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 13:07
przez tuniax
Agneska pisze:Przywitam sie teraz oficjalnie i w tym watku i mam nadzieje, ze pozwolisz mi wpadac od czasu do czasu do Kudlaczy. :)


Agnesko, to by było nawet wskazane :wink:
A jeśli kiedyś będziesz przejazdem nad polskim morzem, zapraszam na wizytę nie tylko wirtualną. :)

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 13:13
przez NatjaSNB
Ja chcę więcej zdjęć! :kotek:

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 13:25
przez tuniax
Bardzo proszę. :)

Damą być:
Obrazek

Błogosławiony między niewiastami :) :
Obrazek

A kuku:
Obrazek

Luuuzik:
Obrazek

Cukierek:
Obrazek

Kto zamawiał pizzę? :
Obrazek

Miejsce kotów nie jest w łóżku. Taaa... (jeszcze z Maniutkiem...)
Obrazek

Ekstremalne pozycje Rudolfa u wodopoju:
Obrazek

Ekstremalne pozycje Rudolfa u wodopoju II:
Obrazek

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 14:00
przez jaaana
Świetne foty!
To i ja się pochwalę moją jedyną w stadzie pędzlouszastą:
Obrazek

Re: Kudłate matrioszki :)

PostNapisane: Sob cze 08, 2013 14:09
przez tuniax
To kicia?
Wygląda na sporą. Piękna! :1luvu: