Po pierwsze, nie dać się zwariować

. To, że sąsiadka ma raka nie znaczy, że ja też. Wiem, że smutno u Ciebie i tak będzie jeszcze jakiś czas. Czasu żałoby nie da się przeskoczyć. Warto zauważyć tą drugą, pełną część szklanki. Życie, daje nam wiele przez wiele dni. Kiedyś to wiele się kończy i ... taka jest kolej rzeczy.
Nie jestem zwolennikiem badań "profilaktycznych". Jeśli są wskazania to owszem ale niepotrzebny stres związany z targaniem kota do weta to wręcz skracanie mu życia.
Tak mi się wydaje - nie jestem znawcą - że zauważę złe samopoczucie kota. No ... mogę nie zauważyć ale jak kot się bawi, biega za "wrogiem", je, kupcia i siusia, to nie funduję mu jazdy.
Po pierwsze, nie szkodzić.
Myślę, że u Pirata to tylko reakcja na Twoje emocje + brak Kizi.
Oby
Pozrawiam serdecznie
