Re: Działkowa Czarna Armia. Vova. Pora na Otello!
Napisane: Pt paź 26, 2018 12:27
Otelka od wczoraj u mnie
Poszło łatwo - sama wlazła za miską do transporterka, wystarczyło założyć za nią kratkę
Akurat jechałam do wetki, wiec zabrałam kotkę ze sobą na wstępne oględziny.
Zdrowa, zadbana, odpasiona Ma prawie 5kg
Wg wetki ma góra rok, a może być młodsza.
Obsługa u weta bez sensacji, w domu po zjedzeniu kolacji ułożyła sie zadowolona w kojcu na posłanku.
Kot domowy na 100%. Tylko skąd się wzięła na działkach? Pewnie się już nie dowiemy ...
Dzisiaj sterylka i testy felv/fiv i właściwie za 2 tygodnie mogłaby się przeprowadzić do nowego domu.
Czyli - szukamy domu dla złotookiej!
WIeści z polowania na uciekiniera - nadal nic, a już przedwczoraj myślałam, że jest. Wszedł do klatki idealny klon tamtego Tylko po ogonie rozpoznałam, że to nie ten. I po tym, że po przeniesieniu do klatki wskoczył mi prosto w ramiona i sie przytulił Też kastrat, dość dorodny. Żeby nie popełnic poprzedniego błędu, zapuszkowałam go na 24h i dałam ogłoszenie (szukając jednocześnie info o takiej zgubie).
Kota nikt nie rozpoznał, nie znalazłam info o zaginionym, wiec z bólem serca wczoraj wieczorem wypuściłam ... Mam nadzieję, ze nockę spedził w domu.
Polowanie na uciekiniera wejdzie dziś na wyższy poziom - montuję kamerkę na działce i wreszcie dowiem się, kto się dożywia na moim wikcie
Poszło łatwo - sama wlazła za miską do transporterka, wystarczyło założyć za nią kratkę
Akurat jechałam do wetki, wiec zabrałam kotkę ze sobą na wstępne oględziny.
Zdrowa, zadbana, odpasiona Ma prawie 5kg
Wg wetki ma góra rok, a może być młodsza.
Obsługa u weta bez sensacji, w domu po zjedzeniu kolacji ułożyła sie zadowolona w kojcu na posłanku.
Kot domowy na 100%. Tylko skąd się wzięła na działkach? Pewnie się już nie dowiemy ...
Dzisiaj sterylka i testy felv/fiv i właściwie za 2 tygodnie mogłaby się przeprowadzić do nowego domu.
Czyli - szukamy domu dla złotookiej!
WIeści z polowania na uciekiniera - nadal nic, a już przedwczoraj myślałam, że jest. Wszedł do klatki idealny klon tamtego Tylko po ogonie rozpoznałam, że to nie ten. I po tym, że po przeniesieniu do klatki wskoczył mi prosto w ramiona i sie przytulił Też kastrat, dość dorodny. Żeby nie popełnic poprzedniego błędu, zapuszkowałam go na 24h i dałam ogłoszenie (szukając jednocześnie info o takiej zgubie).
Kota nikt nie rozpoznał, nie znalazłam info o zaginionym, wiec z bólem serca wczoraj wieczorem wypuściłam ... Mam nadzieję, ze nockę spedził w domu.
Polowanie na uciekiniera wejdzie dziś na wyższy poziom - montuję kamerkę na działce i wreszcie dowiem się, kto się dożywia na moim wikcie