Z doniesień życzliwych osób wiem, że Maćka (kociaki, bo było ich więcej - nie wiem ile, ale na pewno jeszcze jeden, którego widziałam tylko raz) odchowała pani na działce obok prezesa. Przypuszczam, ze tam u niej własnie Lucynka urodziła dzieciaki, bo stamtąd przychodziła. Działkę prezesa mijam jak idę na swoją, wiec jakoś naturalne dla kotów było czekanie właśnie u niego. Ma dużo zakamarków, wysoki podest, gdzie jest sucho i cieplej, ławeczkę w osłoniętym miejscu. Koty to lubią. W zeszłym roku prezes pożegnał psa (miał dużego amstaffa), więc teraz koty będą chętniej przychodzić na tą działkę jak już tam nie bywa pies.
Tyle o Maćku
A dzisiaj o pewnym gościu.
Gościu Czwartkowym.
Kiedyś już o tym kocie wspominałam - pojawia się bowiem od ponad 2 lat. Początkowo sporadycznie, raz na kilka tygodni. Potem w sposób bardziej przewidywalny, a konkretnie - w czwartki
No i tak został Gościem Czwartkowym.
Traktowałam Gościa jak gościa, byłam pewna, ze ma dom - musiał mieć, skoro jest kastratem i przychodził w obróżce. OK - obróżkę mógł nosić kot zaginiony/porzucony, ale Gościu przychodził w różnych obróżkach. Ostatnią obróżkę widziałam na jego szyi chyba w listopadzie. Od tego czasu chodzi bez. Brudny jak nieboskie, ale dobrze odkarmiony i przefajny.
Gostek jest kotem pakującym się na kolana jak tylko człowiek kucnie przy nim, potrafi też wskoczyć na plecy. pcha sie pod ręce - i choć widać, ze jest dośc pobudzony i cały czas burczy pod nosem, jednak bez problemu pozwala się wymiętolić. Można kota brac na ręce, obracać kołami do góry, przytulać.
Martwi mnie, ze od kilku tygodni jest na działkach cały czas
Parę dni temu założyłam mu obróżkę z listem do właścicieli. Nie przyszedł przez dwa dni i już miałam nadzieję, ze domek się wystraszył groźby adopcji ich kota i pilnuje. Wczoraj jednak pojawił się znów (czwartek!
), list nie był czytany, odpowiedzi brak
Zostawiłam mu na szyi tą obrozę z listem, ale nie spodziewam sie reakcji ...
No to chyba czas rozejrzeć się na nowym domem dla Gościa ...
To dość młody kot - może z 4-letni. Duży, odpasiony
kastrat. Przytulak.
W moich ulubionych kolorkach - krówka
To chyba znów Pasik podesłał łaciatego kolegę (po Listku).
Fotki (ciężko go sfocić, bo jak tylko przystanę na chwilę z aparatem, gna mi naprzeciw
)