Jak pisałam ja mam kota z tym problemem, wiec swego czasu prawie się z tego doktoryzowałam
Padały najróżniejsze diagnozy, z białaczką i propozycją uśpienia kota włącznie. Bo to wygląda baaaardzo brzydko.
To choroba autoimmunologiczna. Kiedy szukałam te ileś lat temu co to może być i trafiłam na zespół eozynofilowy, wetka stwierdziła, ze baaaardzo rzadkie i nie widziała na żywo, ale objawy pasują. Pojechałam z Gagatem do Wrocławia do dermatologa, dra Popiela (świetny!), zawiozłam komplet badań z dokumentacją zdjęciową z 3 lat. Dr spojrzał tylko na jedną ranke i zawołał "O! Jaka piekna płytka eozynofilowa!"
Bardzo się ucieszył ze zdjęć i badań, zrobił swoje fotki i choć nic nowego do tego, co przypuszczałam nie wniósł, ale przynajmniej potwierdził na 100% diagnozę. Po kilkunastu miesiacach na sterydach (dostawał w zastrzyku, co 2-3 tygodnie) pogorszyła się biochemia i musiałam szukać innego rozwiązania. Sama - bo weci leczą choroby autoimmunologiczne sterydami.
Ponieważ problemy te mogą mieć podłoże alergiczne albo stres, tym się zajełam. Bardzo delikatne ale często odrobaczanie i odpchlanie, dieta eliminacyjna. Metodą prób i błędów okazało się, ze mam kota uczulonego na gluten i konserwanty. Dieta naturalna i bezzbożowa i po 3 latach zmiany eozynofilowe przestały sie pojawiać. I tak od prawie 10 lat. Nawyk lizania i drapania sie został, ale już nie ma w ślinie czynnika powodującego powstawanie ran. Nie pracuje też nad nimi tak intensywnie.
Dodatkowo przez chyba 2 lata na początku dostawał krople Bacha uspokajające i homeopatię antyświądowo.
I udało się bez sterydów
Bo stwierdziłam, że może kot będzie całe życie w placki krwiste, ale będzie żywy i zdrowy.
Wetka za to przez mojego kota bezbłędnie rozpoznaje zmiany eozynofilowe
Tyle wyjaśnień na czym polega problem Miziaka. To nie jest jakoś szczególnie groźne, mało estetyczne tylko. No i u kota wolnożyjącego jest niebezpieczeństwo zainfekowania tych ranek (muchy itp). Te rany są bardzo płytkie, płytka na ranie tworzy się z tego, co wypłynie z podskórnych naczynek. Bardzo szybko się same goją - 2-3 dni klejąca płytka zmienia się w skorupkę, która po kilku dniach odpada i zostawia czystą skórę. Futerko dość szybko na tym placku odrasta. Oczywiscie nie przenosi sie na inne zwierzęta i ludzi.