Oswajanie Maćka trwa, postępy są ogromne!
1 maja udało mi się go wygłaskać po grzbiecie (oczywiście podczas zabawy).
Teraz podczas miziania piórkiem na patyku można go spokojnie wygłaskać, z wydrapaniem pod bródką włącznie
Poddaje się tym pieszczotom z przyjemnością, dopóki nie zauważy, ze to jednak ręka człowieka
Wczoraj pierwszy raz podniosłam go z ziemi i potrzymałam chwilę na rękach
Po kilkunastu sekundach widziałam, ze chce na ziemię, więc schyliłam się i jak to zwykle się z kotem robi, pozwoliłam mu swobodnie zeskoczyć. I tu zdziwko - nie zeskoczył, a spadł na bok
Niziutko, bo jakies 10-15cm - nie wiem, dlaczego nie zeskoczył na łapki, albo może ugięly się pod nim? W każdym razie wystraszył się tego ... Mam nadzieję, ze dziś bedzie ok i nie bedzie mnie kojarzył z tym wydarzeniem.
Jeszcze do końca maja będę go obłaskawiac dalej, na początku czerwca mam plan go zabrać na kastrację. Potem poczeka u mnie na szczepienia i dopiero po miesiącu wróci na działki.
Jakby tak dał się oswoić na tyle, zeby znaleźć mu dom ... On bardzo szuka obecności człowieka i kotów. Jak zamykam wieczorem czarnidła w altanie, chodzi dookoła i płacze jak kociak
Za mną chodzi krok w krok, tylko czeka, zeby mu pokazac patyk z piórkami albo piłeczkę.
To piękny, łagodny kot. Bardzo szybko się oswaja - tak naprawde nie boi się człowieka, dotyk ręki nie jest dla niego niemiły, nie sztywnieje podczas głasków. Wg mnie już jest gotowy do adopcji - jednak do domu, który miał już koty i poświęci codziennie trochę czasu na zabawy z kotem. Ja mu poświecam codziennie ok 30 minut i to wystarczyło, zeby z kompletnie dzikiego zmienił się w trochę jeszcze niepewnego kocurka. W każdym razie szkoda go na działki - nie boi się kotów i psów, więc nie jest do końca bezpieczny. Na szczęście nie chodzi na żadne wycieczki, trzyma się mojej działki i ewentualnie sąsiednich (az dziwne, ze jeszcze go hormony nie gnają - oby jak najdłużej).
Maciejki rosną w tulipanach ...
... i na drzewach