Dzięki, a jakie to są tabsy ?
Może spróbuję dawać grubasowi.
Z grubasem byliśmy wczoraj u tej dermatolog, wizyta trwała 1,5 h, tak trochę z konsultacja behawiorystyczną, myślałam, że mnie zjedzą w poczekalni jak wyszłam
Dermatologicznie obejrzany, obadany, pobrane próbki, nic nie ma, czysto, przyszły też wyniki posiewu mykologicznego, nie ma, czysto.
To co mi przyszło do głowy to sprawdziłam, obejrzany przez trzech weterynarzy, fizycznie zdrowy.
Czyli jakiś problem emocjonalny, behawioralny, lękowy.
Słabsze środki nie działają, to znaczy działają, ale za słabo.
Dostał Xanax, po którym zaczął chodzić po ścianach, dostał tylko dwie dawki i odstawiłam, bardzo źle zareagował. Poszłam w sobotę po nowe recepty, dostał amitryptylinę.
Na to lepiej zareagował i loratadynę, choć dermatolog mówiła, ze loratadyna nie, że u niego to nie podłoże alergiczne. Nie wiem, nie, to nie odstawiłam.
Muszę wyczuć dawki, weterynarz mówi, że taka paradoksalna reakcja może wystąpić, kiedy dawka jest za mała, według mnie on się tak zachowuje, kiedy dawka jest, dla niego osobniczo, za duża. Choć tak naprawdę to dostaje malutko, ale widocznie dla niego to jeszcze za dużo.
Nie podoba mi się to, ale na razie nie mam wyjścia.
Wolałabym mu dawać coś mniej poważnego.
Cały czas myślę, że te problemy, to się wlecze od tamtego roku, od tego przypadku z Pruszynem. To chyba grubemu zaburzyło jakoś poczucie bezpieczeństwa.
Chciałabym go odchudzić, a teraz to już w ogóle nierealne, jak niedoje to się denerwuje, to mu nie wydzielam tak restrykcyjnie, więc pewnie za chwile będzie większy.
Dodatkowo psychotrop pobudza mu apetyt
i ja nie wiem, czy to w ogóle pomoże.
Może mu kołnierz założyć, nie wiem.
Naprawdę staram się, żeby miał jak pączek w maśle.
Dzisiaj wracałam przez las i przywiozłam im kawałek lasu, wiem, że nie powinno się/nie wolno zabierać mchu
, ale to był wyjątkowo obficie mechaty las i trochę im przywiozłam, włożyłam do dwóch dużych, płaskich koszy i zdobiło się z tego coś w rodzaju puf z mechatym siedziskiem, wrzuciłam maludzie garść chrupek do tego mchu i musiał się napracować, żeby znaleźć i wybrać.
Pewnie wyjściem byłby domek z ogródkiem, ale to nie tak prosto, nie tak łatwo.
Powinnam się z nimi więcej bawić, ale kiedy ?????
Sama sobą nie mam czasu się zająć
i nawet jakoś nie mam ochoty, motywacji, czasem sie zastanawiam, czy jeszcze balansuje na granicy depresji, czy pomału ja już przekraczamJeszcze mam problem.
Wróciłam dzisiaj ze wsi, gdzie będę teraz pracować, zdecydowałam się na dojazdy, choć to prawie 200 km tam i z powrotem. Kierowcą miał być kolega, ale wyszło tak, ze tylko ja na cztery osoby mogę prowadzić, marnie to widzę, dziewięć, dziesięć godzin fizycznej pracy i trzy za kierownicą wioząc ludzi, gdybym jeździła sama, dałabym radę, ale wozić innych, boję się. Nie wiem, czy fizycznie podołam, to długa trasa.
Tak, więc dzisiaj pojechałam i zobaczyłam. Dwa, może pięciotygodniowe maluchy walczące o kawałek kiełbasy, podobno są trzy, jeden czarny, jeden jakiś białoszarawy, trzeci nie wiem jaki. Matka jest, ale temu białoszarawemu już zaczyna się oko faflunić, oba chude, dzikawe. Matka oswojona, mieszka w stodole.
Co ja mam zrobić ??????????????????
Pewnie dałoby radę je złapać, ale nie mam gdzie je dać, pracownia i piwnica odpadają, będą założone pod sufit zdemontowanymi elementami. Nie wiem też, czy nie będzie jednak konieczności znalezienia mieszkania tam, wtedy albo koty pojadą ze mną, albo może moja mama przyjedzie u mnie pomieszkać, albo trochę tak, trochę tak.
Czasem jestem wściekła na te moje koty, gdyby musiały, jak te bidy walczyć o kawałek kiełbasy przeszłyby im wszystkie humory i problemy behawioralne.
Gdyby moje były bardziej przyjazne dla innych, normalne, wzięłabym małe do chaty, klatkę jeszcze mam, były przecież kiedyś trzy maluchy i nie było problemów, maluda pięknie się z nimi bawił, jeszcze mam ich zdjęcia, jak białobure leży ze swoim małym klonem a czarne duże z czarnym małym.
Choć po oddaniu małych też było ciężko, Pruszyn bardzo długo był osowiały.
Teraz tak się porobiło, ze boję się innego kota pogłaskać, żeby nie przynieść na sobie zapachu.
Nie wiem co zrobić, czuję się podle mając przed oczami tę scenę, nie wiem, od poniedziałku będę tam codziennie.
Wieś.........