Krowaśnia byłby zachwycony
Wrócilimy, jak nic nie było wiadomo, tak dalej nic nie wiadomo.
Trzewia grubasa w zupełnym porządku, nic, co by wskazywało na jakieś problemy, obejrzany od środka dokładnie, nie ma się do czego przyczepić, nadnercza, tarczyca w normie, nerki, wątroba, trzustka, jelita, ściany jelit bez zmian, w normie, bez zmian.
W pęcherzu jeszcze trochę struwitów i paprochów, ale ściana pęcherza też bez zmian, prawidłowa. No po prostu niemalże idealne.
I coraz bardziej wygolony, od szyi do ogona po wewnętrznej stronie ma już pas startowy.
Badanie na moje laickie oko zrobione bardzo profesjonalnie, była jeszcze jakaś młoda lekarka ucząca się, więc wszystko było dokładnie i długo objaśniane.
Dostałam opis z wymiarami.
Guzów na tarczycy brak, w obszarze dostępnym na usg, weterynarz mówiła, że jest jeszcze jakiś obszar gdzieś niżej, którego się nie uwidoczni na usg,( jakos to nazwała, ale nie pamiętam ) wychodzi tylko w tomografii z kontrastem, ale w tym obszarze guzy występują bardzo rzadko, to już tak jakby absolutnie nie było wiadomo o co chodzi i bardziej dla wiedzy.
Ja już głupieję, nie mam dzisiaj siły szukać, czy nadczynność to zawsze zmiany w tarczycy, czy może być nadczynność a tarczyca w badaniu prawidłowa ?
Czekam teraz na wyniki badania krwi i zobaczymy co dalej.
Magł, wysyłam nazwisko na pw.
Alata a po tym Gutronie lepiej ?
Na mnie kawa działa o tyle, że mogę się ruszać, ale mam problem z koncentracją, na przykład dzisiaj, jazda samochodem to makabra jeszcze gorsza niż zwykle, bo muszę się bardziej skupiać. Jestem na pół gwizdka.
No i zaczęło się, cholera jasna, zaczęło się ściąganie kotów z drogi.
Piękny, czarny, zadbany, już sztywny. Na pewno czyjś, pewnie z pobliskich domków.
Nie wiem ile w tamtym roku ściągnęłam, widziałam, nieżywych, kilkanaście, pamiętam jeden dzień, jechałam na wieś i z powrotem, ściągnęłam trzy. Dwa w odstępie chyba trzech kilometrów.
Nienawidzę tego.