Mniejsze wlazły pod łóżko, większe usiłowały, Krówciej z ekscytacji biegał dookoła, znaczy wiedziałam, ze pod łóżkiem uciekinier.
Jeże ogólnie raczej ok., przynajmniej trzy duże. Powoli wypracowuję sposób opieki, bo to gigantyczne fleje. Dostały nowe lokum "jeżowieżę", będą to prawdopodobnie pierwsi na świecie jeże - alpiniści. Kupiłam w Leroyu dwa takie fajne, duże plastikowe kontenery, które mają kratkę, zamiast pełnych ścianek. Dają się stabilnie ustawiać jeden na drugim i tworzą zaczątek wieży, w dnie jednego wycięłam otwór i z kawałków sklejki. które miałam, na szybko, w sobotę dorobiłam wyposażenie, trapy, dodatkowe podeściki, schowki. Kupiłam trociny bezpyłowe i zrobiło się łatwiej, jeżom się podoba, ganiają się całą noc z góry na dół. Jutro dostaną jeszcze jedno piętro i poprawię wyposażenie.
Karmienie odbywa się w wannie, tylko tak jestem w stanie to ogarnąć, jedzą już same, wannę wyścielam ręcznikami papierowymi, wpuszczam jeże, stawiam talerz z jedzeniem, najwięcej załatwiają się zaraz po jedzeniu, to odczekuje, aż zjedzą i pojawi się wystarczająca ilość kup, czasem zbieram je na bieżąco, ale czasem nie zdążę. Potem jeże są czyszczone i myte, z tego co rozdeptały i wracają do wieży.
To co w wannie, zbieram i wyrzucam, wannę szoruję. W życiu nie miałam tak czystej wanny, mytej i szorowanej pięć razy dziennie
Agreścić trafił z powrotem do inkubatora i na termofor, jest najmniejszy i najsłabszy, przez weekend bałam się, że nie będzie dobrze, karmiłam go i dopajałam po troszeczkę co dwie, co półtorej godziny. Nie przybierał w ogóle, znalazłam weta pd jeży i dzisiaj miałam isć, gdyby dalej nic. Aleleee od wczoraj przybrał 10 g, reszta po prawie 20 g. Jak na swoją wagę, to dobry przybór ze 115 do 125
Jest zarobaczony, pewnie wszystkie są, ale teraz nic z tym nie zrobię, jest za słaby na odrobaczanie i za mały, to musi zrobić ktoś mega kompetentny, żeby ich nie zabić.
Kupy różnie, raz lepsze, raz gorsze.
Teraz jestem w domu, więc monitoring ma 24h.
Jak będzie coś ciut gorzej to biegniemy do weta.
Najgrubsza i największa jest Jerzyna - 261 g., potem Malina - 235 g. i Borówek - 226 g.
Agreścic odstaje, te pięć dni, kiedy był sam i bez jedzenia robi ogromną różnicę. I tak trochę przybrał w stosunku do wagi w chwili znalezienia - 68 g.
Lecę do zoologa po kitenki.
Czy jakieś "zielone" można dawać jeżom ?
Zioła, warzywa, owoce ? Czy tylko mięso ?
Trochę czytam o utrzymaniu jezy pigmejskich, jakie podłoża i czym karmić, ale nie wiem, czy dzikie to to samo.
W Jeżurkowie odradzali karmę mokra dla jeży, że to to samo co marketówki dla kotów, jakiś badziew w ładnym opakowaniu.
I dzięki za info, że jeże się plują, jakbym nie wiedziała i nie sprawdziła jak to wygląda, to byłabym przekonana, że coś mu się strasznego stało i właśnie umiera.
A dostał smaczka do pochrupania - suszonego owada.