Trochę się te dwa dni rozciągnęły w czasie
Nie wyrabiam, nie wiem jak sobie ludzie radzą w ośrodkach....
W wolniejszej chwili może opiszę co się działo, w każdym razie, więcej nas...
I zupełnie nie jest to moja wina, jakos próbuje sobie poradzić, mam nadzieję, że jesteśmy już na prostej.
Merytorycznie bardzo pomógł mi pan Kuziomski, jako jedyny, dzięki Niemu znalezione w marcu jeże żyją i zdrowieją. Inaczej już by ich nie było,
Próbowałam znaleźć dla nich jakieś miejsce, ośrodek, no niestety...po dziewięć jeży z chorobą wirusową nie ustawiła się kolejka.
Z racji pewnej bezkompromisowości jest pewnie różnie postrzegany, ale jego wiedza na temat tego gatunku wymiata.
Kończymy kwarantannę, można przyjąć, że sytuacja opanowana, żaden z moich odchowanych nie zachorował. Trzy , które były najbardziej chore pewnie zostaną do przyszłego roku, reszta może pomału się zabierać za szukanie miejsc, jeszcze kontynuujemy odrobaczanie, bo takiej ilości pasożytów to dawno nie widziałam.
Dla chętnych podrzucam link do folderu na dysku.
Zdjęcia i filmiki dokumentujące dotychczasowe życie malutkiej Mi.
Nie pamiętam, czy już to pisałam....
Mi stoczyła długa walkę o życie, jest z miotu upośledzonego. Jeżyca urodziła miot na parkingu przed marketem, została zaatakowana przez grupę dzieci, które rzucały w nie kamieniami. Ktoś zainterweniował i trafiły do opiekunki jeży. Mi była najmniejsza i najsłabsze, nie jadła sama, trafiła do mnie z wagą 48 gramów, choć powinna już ważyć około 150. Nie rosła, w Bydgoszczy w Sowie ustawili jej leki " na czuja" i zadziałało.
Prawdopodobnie będzie je musiała brać już zawsze, czekają nas teraz dokładne badania to się zobaczy co w jeżu siedzi, tylko kasę muszę nazbierać, ostatnio przy tej ilości jest dramat i tragedia. Nigdy tak źle nie było, ale zwierzakom nic nie brakuje i nie braknie, żebym miała rowy iść kopać.
Reszta rodzeństwa Mi nie przeżyła. Najprawdopodobniej jeżyca matka musiała być czymś podtruta w ciąży.
Mimulec obecnie czuje się bardzo dobrze i funkcjonuje normalnie. Jest bardzo śmieszna, ma trochę inną budowę, krótszy ryjek i łapki, reszta ciała okrągła jak piłeczka. Jest strasznie łakoma, nawet jak na jeża
Prośba, gdyby ktoś znał kogoś kto ma fajny ogród w fajnym bezpiecznym miejscu, są do wypuszczenia i jeże dzikie i odchowane, czyli właściwie oswojone.
Szukam dostępu do ludzi, którzy pasjonują się ogrodami naturalistycznym i, zakładają takie ogrody, może ktoś zna kogoś takiego ?
Strony na FB ?
Byłabym wdzięczna do deski grobowej.
Koty żyją, starzejemy się....
Prusz od lutego walczy z nawracającym zapaleniem wątroby, prawdopodobnie podłoże wirusowe.
Co się polepszy to się ..z.ebie.
Na badania, leki poszło już kilka tysi, ale wciąż jest a ja nie odpuszczę. W tym roku skończył 14 lat, ale dla mnie wciąż jest panem w średnim wieku z perspektywą wielu kolejnych lat. Umierające koty nie wspinają na drzewa.