Krowencjuszek miewa się doskonale, miętosić brzucho można, acz nie każdy dostąpi tego zaszczytu
Wczoraj kotki zjadły trawkę na spacerze, rano pierwszą czynnością jaka wykonałam był ślizg wyczynowy na owej, przetrawionej już trawce, dyskretnie pozostawionej na moim porannym szlaku ku kawie. Zapewne, żebym nie zapomniała sprzątnąć.
Jem sobie już śniadanie, Krówciński pędzi z kuwety, dziwnie przygięty, jakby mu się coś stało w kręgosłup
obraca się, drobi łapkami, zrywam się, żeby go obejrzeć, w tym momencie Krówciński włącza turbodoładowanie i gna na drapak powiewając czymś spod ogona, na wyższym piętrze to coś odrywa się od nosiciela, z odrzutu przykleja się do szyby i wolno skuliwuje na podłogę.......gówienko z trawką
No to przerwa międzyśniadaniowa.
Po skończonej przerwie owej siadam, żeby dokończyć śniadanie. Idzie Pruszynek, wyraźnie kuleje, jakoś dziwnie ciągnie tył, cholercia co znowu
uderzył się gdzieś, próbuje go scapić, bo zwiewa, w końcu po małym pościgu dopadam, odwracam tyłem, a tam........gówienko na trawce
.
Pozbawiony balastu Pruszynek natychmiast ozdrowiał.
Trawka......
W niedzielę byłam na "rzeźni", to taki ogromny targ staroci na terenie niegdysiejszej rzeźni, maja to zamknąć więc teraz chodzę co tydzień póki jest. Atmosfera tego miejsca jest niepowtarzalna. Niestety zawsze coś przytargam, choć już staram się nie, bo dzie to wszystko czymać.
No, ale jak tu zostawić i nie kupić za 0,90 zł maleńkiej palisandrowej świnki-pieprzniczki, czy jedwabnej apaszki za 1,50 zł, uj, ze apaszek nie noszę
, książki o historii lalkarstwa, ( jakiś facet wygrzebał Schopenhauera wydanie z 1905 po niderlandzku
), czy słoika przedziwnych uchwytów do szafek w formie jeżowców, koralowców i jakichś pączastych roślin.
Szperając znalazłam stare kartonowe pudełeczko, tak myślę z przełomu XIX i XX w. z secesyjnymi winietkami, nieco podniszczone, napis po francusku a w środku dziwny półprzejrzysty kamień w kształcie kostki mydła.
Myślę se, wezmę, nie wiem co to, ale wezmę, facet sprzedający też nie wiedział co to i dał mi za darmo. W domu obejrzałam jeszcze raz i do wuja G i znalazłam, ze to kamień ałunowy.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o istnieniu takowego, używano go kiedyś zamiast dezodorantów, jest antyseptyczny, ciekawe, czy to działa.
Nie wiem jakiego składu jest ten kamień, ale z całą pewnością jest naturalny, wygląda na nieużywany, więc go dzisiaj użyłam
, zobaczę, czy faktycznie jest lepszy od zwykłych dezodorantów.
Chyba zacznę tam chodzić z aparatem, dokumentować to miejsce zanim zniknie.