Hera i Dorinka cz.2. Odświeżam zdjęcia.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 30, 2017 10:57 Re: Hera i Dorina cz.2. Kalendarz Dorinki, lipiec.

O tej porze roku prawie tak wyglada moja Smakusia-ofutrza sie po wylaczeniu co

Wojtek moim zdaniem powinienes miec wiecej kotów :wink: taki fajny dom sie marnuje :twisted: Sama nie wierze,ze to na miau napisalam :ryk:
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Zdrowia, pieniędzy i szczęścia wszystkim .

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 101800
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt cze 30, 2017 12:16 Re: Hera i Dorina cz.2. Kalendarz Dorinki, lipiec.

Miałem już nawet kilka konkretnych propozycji w sprawie kolejnego kota/kotów, ale nie, nie będzie następnych.

Wojtek

 
Posty: 27339
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pt cze 30, 2017 12:22 Re: Hera i Dorina cz.2. Kalendarz Dorinki, lipiec.

Wielka szkoda dla kotów.
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Zdrowia, pieniędzy i szczęścia wszystkim .

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 101800
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Sob lip 01, 2017 8:01 Re: Hera i Dorina cz.2. Kalendarz Dorinki, lipiec.

Dzisiaj mija rok od śmierci Dorinki. :( Była ze mną 16 lat.

Wojtek

 
Posty: 27339
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Sob lip 01, 2017 8:53 Re: Hera i Dorina cz.2. Kalendarz Dorinki, lipiec.

Smutno :(
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Sob lip 01, 2017 17:17 Re: Hera i Dorina cz.2. Kalendarz Dorinki, lipiec.

Smutno,ale dozyla pięknego wieku .
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Zdrowia, pieniędzy i szczęścia wszystkim .

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 101800
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt lip 07, 2017 17:38 Hera i Dorina cz.2. Fredzio nie żyje. :(

Dzisiaj pożegnaliśmy Fredzia (Horacego). :cry:
Miał atrofię nerek. Jedna z nich była taka mała, że trudno było ją odnaleźć w badaniu USG, a drugiej w ogóle nie udało się zlokalizować. Przestał już oddawać mocz. Czyli podobnie jak było z Dorinką.
15 czerwca skończył 18 lat.
To ostatni z rodzeństwa, o którym miałem jakieś informacje. Dwa lata temu odeszła Hera, w ubiegłym roku Haga, a teraz Fredzio.

Obrazek

Smutno mi. :cry:
Ostatnio edytowano Pt lip 07, 2017 20:29 przez Wojtek, łącznie edytowano 1 raz

Wojtek

 
Posty: 27339
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pt lip 07, 2017 18:46 Re: Hera i Dorina cz.2. Fredzio nie żyje. :(

Wszystkie były piękne, zaopiekowane, kochane i bardzo długo i szczęśliwie żyły.
No smutno, linia wygasła... :(
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17870
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt lip 07, 2017 19:12 Re: Hera i Dorina cz.2. Fredzio nie żyje. :(

['] :(

smutno, ale dożyly ładnego wieku
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24787
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pt lip 07, 2017 19:38 Re: Hera i Dorina cz.2. Fredzio nie żyje. :(

Fredzio trafił do mojej siostry gdy miał 4 lata. Dokładnie w dniu 4 urodzin przyjechał do mnie i mieszkał u mnie przez 10 dni, zanim zabrała go moja siostra. W tamtym czasie prowadziłem stronę WWW Hery i Dorinki i tak opisywałem na niej wydarzenia:


Fredzio przyjechał do mnie wieczorem 15 czerwca 2003 r. - dokładnie w dniu swoich 4 urodzin.
Moje koty na dźwięk dzwonka do drzwi schowały się do łóżka, a Fredzio spokojnie zwiedzał sobie mieszkanie póki nie wyczuł kotów. Wtedy zaczął bardzo syczeć. Po pewnym czasie wskoczył na półkę w mniejszym pokoju i tam "zaległ"
Pod koniec wizyty gości z kanapy wyszła Dorinka. Pozwoliła się obejrzeć, ale do poufałości nie dopuściła.
Zaraz po wyjściu gości z kryjówki wyszła także Hera.
Fredzio nadal siedział na półce i warczał na moje koty.
Wziąłem się za zmywanie, a potem kocice (jak zwykle) przyszły po porcję łakoci.
Wieczorem, żeby pościelić łóżko musiałem przenieść Fredzia na biurko - nie protestował.
Wykąpałem się, a w tym czasie każdy kot siedział w innym pomieszczeniu. Najswobodniej i najbardziej naturalnie zachowywała się Dorinka. Właściwie robiła wszystko to co zawsze, tylko była spokojniejsza i nie pchała się do Fredzia.
Po kąpieli Dorinka skorzystała z Fredziowych chrupek (Fredzio jest na specjalnej diecie), a kocur tylko leżał na biurku mlaskał :)
Gdy już położyłem się do łóżka, Dorinka natychmiast zajęła swoje zwykłe miejsce, czyli między moimi nogami. Mimo że tuż obok, na biurku leżał Fredzio.
Po pewnym czasie wstałem i zaniosłem Fredzia do kuwety. Nic nie zrobił, ale z wielkim zainteresowaniem obejrzał kuwetę moich kotów.
Ja poszedłem do łóżka, a Fredzio na balkon. Po powrocie z balkonu już do rana siedział pod łóżkiem. Ilekroć zauważył mojego kota, zaczynał syczeć i warczeć.
Ponieważ uznał mały pokoik za swój azyl, więc jego kuwetę i miseczki postawiłem obok łóżka, pod biurkiem. Ale jeszcze z nich nie skorzystał.


Od następnego dnia składałem byłym opiekunom Fredzia na bieżąco relacje z aklimatyzacji kota w moim domu i z tych relacji złożyłem tekst, który zamieszczam poniżej.


17 czerwca 2003 r.

Rano Fredzio znowu wszedł na biurko. Próbował wejść na regał z książkami, wskoczył na łóżko, przeszedł obok mnie i poleżał chwilę na półce, po czym wrócił na biurko.
W międzyczasie Hera podjadła mu kolejną porcję chrupek.
Po pobudce wypełniłem tradycyjne obrządki wokół moich kotów. Dałem Fredziowi na dłoni trochę mięska. Zjadł i to był na razie jego jedyny posiłek.
Podczas gdy ja jadłem śniadanie, Dorinka weszła na łóżko (nie sprzątam łóżka, bo Fredzio może chcieć chować się pod nim), oparła się łapkami o biurko i zajrzała do Fredzia. A kocur zamiast przywitać się z dziewczyną, nasyczał i nawarczał na nią. No więc mała też na niego nasyczała i poszła sobie.
Gdy usiadłem do komputera, Fredzio zrobił krótki spacerek po mieszkaniu, ale zobaczył koty, więc znowu syczał, warczał i wrócił na biurko.
Przez sporą część dnia Dorinka spała w umywalce w łazience (codziennie o tej porze tak robi), Hera drzemała na parapecie w dużym pokoju, a Fredzio spał na biurku.
Próbowałem trochę rozruszać Fredzia. Najpierw bawiłem się z Dorinką tak żeby on to widział. Usiadł na biurku i przyglądał się. Potem próbowałem zabawić Fredzia, ale nie miał na to ochoty.
Po południu zaniosłem Fredzia do naszej kuwety. Posiedział trochę w środku, ale nic nie zrobił.
Później zrobił sobie krótki spacerek po mieszkaniu, posiedział chwilę na balkonie i wrócił na biurko.
Przez chwilę czesałem mu futerko, ale nie trwało to długo.
Pod wieczór Fredzio dał się namówić na zabawę - pobrykał z myszką i piłeczką.
Na kolację zjadł trochę mięska, a potem wreszcie skorzystał z kuwety.


18 czerwca 2003 r.

Dzisiaj w nocy Fredzio często płakał, ale również często bawił się zabawkami rozrzuconymi po podłodze.
Natomiast zmienił się stosunek kotów do siebie nawzajem. Fredzio już nie inicjuje "pyskówek". Najbardziej wredna jest teraz Dorinka - syczy i warczy na Fredzia, a Hera najchętniej usiadłaby gdzieś na suficie, byleby wszyscy dali jej święty spokój.
Fredzio część nocy przespał w górnym domku na drapaku, a teraz leży w dolnym i obserwuje Dorinkę, która krązy po pokoju.
W międzyczasie Fredzio odkrył kocią kryjówkę w schowku na pościel i wszedł do niej (moich kotek tam nie było). Trochę się zdziwiłem, że wcisnął się tam, bo jest "dobrze zbudowany", ale jakoś sobie poradził.
Zrobił też użytek z drapaka.
Wieczorem Fredzio bardzo ładnie bawił się ze mną sznureczkami. Wyglądał przy tym na zdziwionego, że ktoś się nim zajmuje!


19 czerwca 2003 r.

W nocy, właściwie rano - o 3:30, Fredzio urządził sobie wielką zabawę wszystkim co mu wpadło w łapki :))
Hera od rana unika całego towarzystwa i leży sobie na szafce przy lodówce. Ponieważ Fredzio jej nie zaczepia, więc ona też nie okazuje mu wrogości.
Dorinka warczy na Fredzia, ale łazi za nim. Czasem podejdzie do niego bardzo blisko i robi wtedy taki wrzask, jakby jej ktoś na ogon nadepnął, chociaż Fredzio nic jej nie zrobił.
Natomiast Fredzio chyba chciałby pobawić się z Dorinką, ale mała mu na to nie pozwala.
Dzisiaj były dwie chwile, które (mam nadzieję) zwiastują poprawę stosunków międzykocich.
Gdy Dorinka siedziała na balkonie i patrzyła na podwórko, to Fredzio podszedł do niej i oboje wykonali dwa "węchy" nos w nos, dopiero po tym Dorinka zaczęłą syczeć i warczeć.
Drugie zdarzenie miało miejsce na łóżku. Bawiłem się z Fredziem sznureczkiem, a w pewnym momencie Dorinka też wskoczyła na łóżko i usiadła dość blisko Fredzia. Zabawiałem Fredzia w ten sposób, że nie biegał, tylko leżał na pleckach i machał łapkami. Po pewnym czasie Dorinka poszła sobie bez syczenia i warczenia.


20 czerwca 2003 r.

Hera unika towarzystwa, ale nie chowa się do łóżka. Większość czasu spędza na szafce w kuchni. Nie pozwala Fredziowi zbliżać się do siebie, ale sama czasem troszkę do niego podchodzi.
Dorina jest "wredna". Syczy, warczy próbuje uderzyć Fredzia, a wrzeszczy przy tym, jakby jej na ogon nadepnąć.
Na szczęśćie Fredzio to anioł wcielony. Na zaczepki Doriny reaguje odsunięciem się i ewentualnym podniesieniem łapki. Widać, że ma wielką ochotę pobawić się z małą, ale jak tu się bawić z wariatką?
Można powiedzieć, że Dorina zachowuje się tak, jak Hera wtedy, gdy kupiłem Dorinkę.
Wydaje mi się, że dzisiaj było trochę lepiej. Czasami zdarza się, że Dorinka nie warknie na Fredzia. Udało mi się nawet nakłonić całą trójkę do wspólnego posiłku. Największy w tym sukces, to fakt, że Hera odważyła się jeść w obecności Fredzia. Chyba przekonał ją swoim łagodnym charakterem :)


21 - 25 czerwca 2003 r.

Hera unika innych kotów. Syczy zarówno na Dorinę, jak i na Fredzia, gdy zbytnio zbliżą się do niej. Chociaż wydaje mi się, że Fredzio nie niepokoi jej zbytnio - kocur ani razu nie dał jej żadnego prawdziwego powodu do strachu.
Natomiast Dorinka jest nieobliczalna. Czasem przejdzie obok Fredzia obojętnie, czasem na niego warknie lub fuknie, czasem siadują zgodnie na balkonie i patrzą na podwórko ale czasem atakuje go z wrzaskiem i pazurami.
Inny kot już dawno stłukłby ją porządnie. A Fredzio tylko stara się nie wchodzić jej w drogę. W pierwszych dniach chciał nawiązać z nią bliższą znajomość, a teraz wyraźnie jej unika.
Hera czasami odważa się podejść do Fredzia od tyłu i powąchać go. Gdy Fredzio odwraca się, to Hera ucieka.
Także gdy Fredzio wylegiwał się na parapecie, to Hera podchodziła do okna, wspinała się na paluszki i wąchała braciszka.
Natomiast Dorinka, gdy traciła Fredzia z oczu (bo np. schował się w domku), to tak długo kręciła się po mieszkaniu, aż go znalazła, po czym fukała na niego i odchodziła.


26 czerwca 2003 r.

Ok. godz. 11 Fredzio pojechał do nowego domu, do Opola. Jak na swoją pierwszą taką długą podróż, to zachowywał się całkiem nieźle. Część podróży spędził w swoim koszyku, trochę poleżał na tylnej półce samochodu, a trochę na podłodze. Dopiero pod koniec podróży zaczął trochę marudzić.
W nowym mieszkaniu od pierwszych chwil zachowuje się tak, jakby spędził tam całe życie. Przeprowadzka nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Trochę czasu zajęło mu zaprzyjaźnienie się z królikiem, ale teraz już ładnie bawią się razem.


Po sześciu miesiącach pobytu Fredzia w Opolu można powiedzieć, że kotkowi podoba się nowy dom. Niczego się nie lęka, czuje się swobodnie, chętnie bawi się z ludźmi i z królikiem, dopomina się o pieszczoty :)

Wojtek

 
Posty: 27339
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pt lip 07, 2017 20:09 Re: Hera i Dorina cz.2. Fredzio nie żyje. :(

Fajne wspomnienia.
Masz może zdjęcie Fredzia? Był podobny do swoich sióstr?
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3143
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt lip 07, 2017 20:24 Re: Hera i Dorina cz.2. Fredzio nie żyje. :(

Mam trochę zdjęć, gdy je uporządkuję, to wstawię tu. Jedno jest już we wcześniejszym poście, a to kolejne (będzie więcej):

Obrazek

Fredzio był bliźniakiem Hery, różnili się tylko wielkością.

Wojtek

 
Posty: 27339
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Sob lip 08, 2017 5:00 Re: Hera i Dorina cz.2. Fredzio nie żyje. :(

Wojtek pisze:Dzisiaj pożegnaliśmy Fredzia (Horacego). :cry:
Miał atrofię nerek. Jedna z nich była taka mała, że trudno było ją odnaleźć w badaniu USG, a drugiej w ogóle nie udało się zlokalizować. Przestał już oddawać mocz. Czyli podobnie jak było z Dorinką.
15 czerwca skończył 18 lat.
To ostatni z rodzeństwa, o którym miałem jakieś informacje. Dwa lata temu odeszła Hera, w ubiegłym roku Haga, a teraz Fredzio.

Obrazek

Smutno mi. :cry:

Prześliczny Fredzio.
Piękny wiek.
Fredzio (*) <3

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7141
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Sob lip 08, 2017 8:43 Re: Hera i Dorina cz.2. Fredzio nie żyje. :(

Fredzio lubił wychodzić w szelkach na spacery. Gdy mieszkał u mnie tak pokazywał, że chce wyjść:

Wojtek

 
Posty: 27339
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Sob lip 08, 2017 12:37 Re: Hera i Dorina cz.2. Fredzio nie żyje. :(

Fredzio bawi się myszką:

Wojtek

 
Posty: 27339
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania i 144 gości