Fela gaśnie... - śpij spokojnie moje słoneczko

Jeszcze ostatnio mówiłam do męża, że ona jest nieśmiertelna. Cieszyła się tak dobrym zdrowiem. Jeszcze miesiąc temu było super. Wszystko przyszło nagle, bez ostrzeżenia. Czekamy na dzisiejsze wyniki krwi, jak na ostatnią deskę ratunku. Schudła w zaledwie kilka dni, ma obrzęk płuc i wodobrzusze. Dziś doszła gorączka.
Jeszcze dzisiaj idę z nią na zastrzyk, uciekła mi z głowy nazwa leku, który pomaga zmniejszyć obrzęk i ułatwia oddychanie. Po wynikach krwi mam podjąć ostateczną decyzję. Nie mogę patrzeć jak się męczy i nie pozwolę jej cierpieć, jeśli nie będzie ratunku. Ale nie mogę się też pogodzić, że miałoby jej nagle nie być. Nikt nie może.
Jestem załamana.
Jeszcze dzisiaj idę z nią na zastrzyk, uciekła mi z głowy nazwa leku, który pomaga zmniejszyć obrzęk i ułatwia oddychanie. Po wynikach krwi mam podjąć ostateczną decyzję. Nie mogę patrzeć jak się męczy i nie pozwolę jej cierpieć, jeśli nie będzie ratunku. Ale nie mogę się też pogodzić, że miałoby jej nagle nie być. Nikt nie może.
Jestem załamana.
