Dean, Castiel, Sammy -Koty nie z tego świata

Od soboty 2 marca, mieszkają z nami dwa małe wariaty znane z tego wątku:
viewtopic.php?f=13&t=147344
Nowy dom, nowe życie...i równiez nowe imiona.
A więc:
Felix (rudy) -----> Castiel
Tarot (czarny) ---> Dean
Już od pierwszych minut przebojowy Cas zwiedzał mieszkanie i ciekawie zaglądał w każdy kąt. Dean przesiedział kilka minut w transporterze zanim ośmielił się wyjść. Po ostrożnym zwiedzeniu mieszkania uciekł pod łóżko i spędził tam jakieś 4 godziny. W porównaniu do tego co się naczytałam, to nawet on dość szybko się zaklimatyzował. Późnym wieczorem już się ufnie wtulał w ręce.
Minęło 5 dni, maluchy mają już swoje ulubione kąty i ulubione miejsca do spania.
Z każdym dniem pozwalają sobie na coraz śmielsze badanie terytorium. W drugą noc np. Dean ośmielił się wskoczyć na szafę w sypialni, a trzeciego na drzwi do łazienki. Nasz mały czarnuch ogólnie jest ciut większym odkrywcą niż rudy Cas. To Dean testuje nowe zakamarki, a Cas odwiedza je dopiero później.
Być może dlatego drapak "należy" głównie do Deana- wyleguje się na półkach, drapie w niego ciągle i wyżywa się na dyndającej kulce, a ostatnio nawet odpoczywa w budce (!).
Castiel przez pierwsze 3 dni traktował drapak jak schodki do pobliskiego stolika. Próbował drapać bok kanapy, ale niepozwalałyśmy mu na to. Rudy uparciuch w końcu we wtorek zaczął używać drapaka. Zawsze jak drapie przylatuje do niego Dean i drapią ramię w ramię. Boski widok.
Maluchy mają różne charakterki, ale nigdy w życiu nie stwierdzę, że któregoś "wolę bardziej". Rudy Castiel jest bardzo otwarty i pierwszy się garnie do miziania. Lubi przychodzić do nas rano do łóżka i wtulać się w którąś z nas. Dean jest troszkę powściągliwy, do niego trzeba przyjść i się przypomnieć. Ale czasem ma takie momenty, że sam przybiega, robi kilka baranków pod rząd i wpada w szał miziankowy. ;D
Zauważyłyśmy, że Cas przejawia czasem zachowania podobne do zazdrości. W dniu gdy przyjechali przez pierwsze 3godziny on był panem sytuacji. Gdy nakłoniłyśmy Deana do wyjścia spod łóżka i głaskałyśmy go czule, Cas chyba poczuł się zapomniany, bo manifestacyjnie schował się pod kanape w pokoju dziennym. Jego logika założyła chyba, że jak się schowa to zwrócimy na niego uwagę. :O
Chłopaki mają parcie na szkło. Bezbłędnie pozują przed obiektywem.
Ostrzegam, że ten wątek będzie zalewany zdjęciami.
(klikać w fotkę, a otworzy się większy rozmiar)

Takie widoki po prostu rozpuszczają nasze serca.

viewtopic.php?f=13&t=147344
Nowy dom, nowe życie...i równiez nowe imiona.

A więc:
Felix (rudy) -----> Castiel
Tarot (czarny) ---> Dean
Już od pierwszych minut przebojowy Cas zwiedzał mieszkanie i ciekawie zaglądał w każdy kąt. Dean przesiedział kilka minut w transporterze zanim ośmielił się wyjść. Po ostrożnym zwiedzeniu mieszkania uciekł pod łóżko i spędził tam jakieś 4 godziny. W porównaniu do tego co się naczytałam, to nawet on dość szybko się zaklimatyzował. Późnym wieczorem już się ufnie wtulał w ręce.

Minęło 5 dni, maluchy mają już swoje ulubione kąty i ulubione miejsca do spania.

Być może dlatego drapak "należy" głównie do Deana- wyleguje się na półkach, drapie w niego ciągle i wyżywa się na dyndającej kulce, a ostatnio nawet odpoczywa w budce (!).


Maluchy mają różne charakterki, ale nigdy w życiu nie stwierdzę, że któregoś "wolę bardziej". Rudy Castiel jest bardzo otwarty i pierwszy się garnie do miziania. Lubi przychodzić do nas rano do łóżka i wtulać się w którąś z nas. Dean jest troszkę powściągliwy, do niego trzeba przyjść i się przypomnieć. Ale czasem ma takie momenty, że sam przybiega, robi kilka baranków pod rząd i wpada w szał miziankowy. ;D
Zauważyłyśmy, że Cas przejawia czasem zachowania podobne do zazdrości. W dniu gdy przyjechali przez pierwsze 3godziny on był panem sytuacji. Gdy nakłoniłyśmy Deana do wyjścia spod łóżka i głaskałyśmy go czule, Cas chyba poczuł się zapomniany, bo manifestacyjnie schował się pod kanape w pokoju dziennym. Jego logika założyła chyba, że jak się schowa to zwrócimy na niego uwagę. :O
Chłopaki mają parcie na szkło. Bezbłędnie pozują przed obiektywem.

Ostrzegam, że ten wątek będzie zalewany zdjęciami.
(klikać w fotkę, a otworzy się większy rozmiar)




Takie widoki po prostu rozpuszczają nasze serca.
