Kot-najlepszy przyjaciel.

Witam wszystkich serdecznie!
Chciałabym się podzielić ze wszystkimi moją wielką radością jaką jest posiadanie dwóch cudownych koteczek. Nie zawsze tak było. Kiedyś byłam zdecydowaną zwolenniczką psów. Pierwsza piesa zagościła w moim domu gdy chodziłam jeszcze do podstawówki. Była to czteroletnia wówczas sunia - mieszaniec pinczerka z pekińczykiem. Cudna wierna psina. Niestety po 11 latach gdy miała 15 lat ciężko zachorowała i musiałam podjąć decyzję o uśpieniu aby zaoszczędzić jej cierpienia. Długo nie mogłam pogodzić się z jej stratą i dopiero po 4,5 roku zdecydowałam się na kolejnego psa tym razem ze schroniska. Przeżyliśmy razem cudowne 10 lat. W 2010 roku zachorował na nerki i po 4 dniach ciężkiej choroby skonał na moich rękach. Postanowiłam że nie wezmę już żadnego zwierzaka bo bardzo się przywiązuję do nich i bardzo przeżywam ich stratę. Jednak postanowienia są tylko postanowieniami i jak każdy pewnie z doświadczenia wie że przeważnie nie udaje się ich zrealizować. Tak i moje postanowienie wzięło w łeb. Za namową mojej przyjaciółki zaczęłam brać pod uwagę adopcję kota. Zaczęły mi się bardzo podobać brytyjskie niebieskie koty ale 1500 zł było dla mnie zbyt wielkim kosztem. Zaczęłam przeglądać strony schroniska w poszukiwaniu idealnego dla mnie kota. Chciałam mieć czarnego z zielonymi oczami.
Tak trafiłam na nr tel. do pani prowadzącej DT dla kotów. Uczciwie przyznałam że nie mam doświadczenia w opiece nad kotem i jakiego kota szukam. Zadawała mi mnustwo pytań dotyczących mojego domu i warunków jakie mogę stworzyć kotu. Chyba pozytywnie przeszłam to przesłuchanie bo pani zaproponowała mi czteroletnią wówczas koteczkę po sterylce,troszkę nieśmiałą ale miziastą.Gdy zobaczyłam jej zdjęcie w necie zakochałam się od razu [zaznaczam że nie jest czarna jaką sobie wymarzyłam].
Chciałabym się podzielić ze wszystkimi moją wielką radością jaką jest posiadanie dwóch cudownych koteczek. Nie zawsze tak było. Kiedyś byłam zdecydowaną zwolenniczką psów. Pierwsza piesa zagościła w moim domu gdy chodziłam jeszcze do podstawówki. Była to czteroletnia wówczas sunia - mieszaniec pinczerka z pekińczykiem. Cudna wierna psina. Niestety po 11 latach gdy miała 15 lat ciężko zachorowała i musiałam podjąć decyzję o uśpieniu aby zaoszczędzić jej cierpienia. Długo nie mogłam pogodzić się z jej stratą i dopiero po 4,5 roku zdecydowałam się na kolejnego psa tym razem ze schroniska. Przeżyliśmy razem cudowne 10 lat. W 2010 roku zachorował na nerki i po 4 dniach ciężkiej choroby skonał na moich rękach. Postanowiłam że nie wezmę już żadnego zwierzaka bo bardzo się przywiązuję do nich i bardzo przeżywam ich stratę. Jednak postanowienia są tylko postanowieniami i jak każdy pewnie z doświadczenia wie że przeważnie nie udaje się ich zrealizować. Tak i moje postanowienie wzięło w łeb. Za namową mojej przyjaciółki zaczęłam brać pod uwagę adopcję kota. Zaczęły mi się bardzo podobać brytyjskie niebieskie koty ale 1500 zł było dla mnie zbyt wielkim kosztem. Zaczęłam przeglądać strony schroniska w poszukiwaniu idealnego dla mnie kota. Chciałam mieć czarnego z zielonymi oczami.
