Wiecie co ja wszystko rozumiem naprawdę, ale mając te naście lat to nie jest się już dzieckiem (nikomu oczywiście nie radzę robić tego, co ja robiłam w wieku nastu lat

ale bez przesady). Ja mając 15 lat namówiłam ojca do pomocy bezdomnej suce, miała 2 mioty szczeniaków zanim udało nam się ją złapać, na sterylkę szans nie było, jednak mieliśmy weta, który przyjeżdżał i sunię szczepił i dawał jej hormony (wiem, że na dłuższą metę żadne wyjście jednak każde podejście i próby złapania suki kończyły się tragicznie), znaleźliśmy domy do 20 szczeniaków, tak 20. Miała 2 wielkie mioty (jeden - 13 szczeniaków). Jeden oczywiście wylądował u nas. Mieszkałam w niewielkiej miejscowości w woj. podlaskim. Kiedyś potrąconego szczeniaka wieźliśmy o północy do weterynarza. Także nikt mi nie powie, że się nie da. Zwłaszcza, że to wasz prywatny kot. Nie chce oceniać ale dla mnie to jest mocno niepoważne!!!! I tak się po prostu nie postępuje, tata nie ma czasu a niech se kot dalej choruje/ma problemy i w ogóle. Ja nie tak zostałam wychowana i dziwi mnie takie zachowanie, po prostu.