Ciężko cokolwiek napisać
To taki totalny absurd
Mam nadzieję, że Krysia się na mnie nie pogniewa, że coś jeszcze dopiszę.
To na pewno nie było auto, nie było to też inne zwierzę. Sekcja Misi tak naprawdę niczego nie wyjaśniła, dała tylko sposobność na snucie, nigdy niepotwierdzonych, hipotez.
Misia była czyściutka, wszystkie kości były całe. Zniszczone były tylko narządy wewnętrzne. Wetka mówiła, że nie widziała jeszcze takich obrażeń. Że mogą być do czegoś tam podobne ale ona nie jest w stanie podać przyczyny zgonu, określić co się z Misią stało.
Ten czas u Krysi był dobrym i szczęśliwym czasem dla Misi, dla obu porzuconych kotek. I za to jestem Ci Krysiu ogromnie wdzięczna. Zaoferowałaś swoją pomoc wtedy, gdy nikt inny nie był w stanie tego zrobić. Przyjęłaś pod swój dach dwie, lekko dzikawe kotki, które nagle straciły swój dom. Dałaś obu dom i wielkie szczęście. Dziękuję Ci ogromnie.
Misiu, mam nadzieję, że brykasz szczęśliwie za TM, że przyjął Cię tam mój Rudy Roderyk i oprowadził stosownie po nowych włościach. Kiedyś się wszyscy Tam spotkamy.
[']