Re: Ryś i Yoko w jednym stali domu
Napisane: Wto lut 06, 2018 13:05
Jasny gwint, coś się dziś w Ryszarda stało.
Nie umiałam go obudzić. Jak wstawałam z łóżka to jakoś go poruszyłam a on nic (a zawsze burczy na mnie jak go dotykam czy próbuję przemieścić), patrzę i mam wrażenie jakby nie oddychał, w sensie klatka mu się nie podnosiła i opadała. Szturchnęłam go a on nic, podniosłam a on normalnie bezwładny był, przez ręce mi się przelał i wtedy ze strachu zaczęłam nim potrząsać.... no i wreszcie po chwili otworzył jedno oko, potem drugie, rozejrzał się dookoła, powiedział że mam nim tak nie trzepać i potem już się normalnie zachowywał.
Ile ja się strachu najadłam, nogi miałam jak z waty a serce mi waliło jak po dziesięciu mocnych kawach.
Nie umiałam go obudzić. Jak wstawałam z łóżka to jakoś go poruszyłam a on nic (a zawsze burczy na mnie jak go dotykam czy próbuję przemieścić), patrzę i mam wrażenie jakby nie oddychał, w sensie klatka mu się nie podnosiła i opadała. Szturchnęłam go a on nic, podniosłam a on normalnie bezwładny był, przez ręce mi się przelał i wtedy ze strachu zaczęłam nim potrząsać.... no i wreszcie po chwili otworzył jedno oko, potem drugie, rozejrzał się dookoła, powiedział że mam nim tak nie trzepać i potem już się normalnie zachowywał.
Ile ja się strachu najadłam, nogi miałam jak z waty a serce mi waliło jak po dziesięciu mocnych kawach.