4:20
uspokoił się dopiero ok. 7:00, jak wychodziłam do pracy przed 8 to spał na parapecie i patrzył na mnie rozeźlony co się tak tłukę jak on śpi
Poranne całowanie kotów zaowocowało u mnie dziś mega czerwonym plackiem na lewym policzku i wysypką, namalowałam sobie wielkie rumieńce i poszłam tak harować na żwir, chrupki i czynsz.
Rano miałam też oczy jak królik ale to już nie wiem czy z alergii czy z niewyspania
Dziś Yoko "urodziny".
Dokładnie 3 lata temu przyszła do mnie. Wtedy już od kilku miesięcy zaglądała na podwórko przy bloku gdzie mieszkam. Reszta bezdomniaków głównie interesowała się czy może jakieś jedzenie dostaną ona natomiast przede wszystkim chciała na ręce, żeby poprzytulać i pogłaskać. Byłam wtedy ponad miesiąc bez kota, jeszcze w żałobie i z postanowieniem, że nie będę już mieć kota w domu (z powodu alergii).
Było mroźne popołudnie, wygłaskałam ją i cisnę do domu, a kot za mną pod klatkę, wchodzę on też ma zamiar. Jedno głębokie spojrzenie w oczy i krótka piłka, spróbujemy. Zadreptała ze mną pod drzwi do mieszkania, otwarłam, weszła, rozglądnęła się, wlazła na tapczan gdzie wywaliła się kółkami do góry zajmując prawie cały tapczan bo to spory kot jest, najpierw przespała kilka godzin, potem wstała, pożywiła się i stwierdziła, że zostaje... no i została (razem z tasiemcem, glistami, świerzbem itp.
)
wszystkiego najlepszego dla mojej królewny