Ryś dostał wczoraj rano drugą tabletę na robaki po czym po południu dostał awarii oka
Zatem znowu robi za pacjenta i dzielnie poddaje się wszelkim zabiegom.
Ryś jest takim kotem, który chyba nigdy nie będzie zupełnie zdrowy. Odkąd go znam jest na przemian raz zdrowy raz felerny, jak nie uszy to oko, jak nie oko to smarkanie, zawsze coś
Wprawdzie były telefony o Rysia ale przede wszystkim nie chcę oddać komuś chorego kota, poza tym nawet jeśli oddam go kiedy akurat będzie zdrowy nie mam pewności, że za kilka dni znowu się nie pochoruje.
Ponieważ mam na tyle cierpliwości i wyrozumiałości, żeby się tym chorowitkiem zajmować i zero pewności, że potencjalny nowy dom też będzie miał to wygląda na to, że Ryś jednak zostanie u mnie.
Poza tym znam tego kota już dobrych parę lat i czuję się trochę jakbym miała oddać własnego zwierzaka.
Nie jest to pierwszy zwierzak, któremu szukałam domu ale pierwszy raz wymiękłam.
No i Yoko też zdaje się nie mieć nic przeciwko niemu (a to akurat dość nietypowe w jej przypadku)
Nie wiem na ile jest to odpowiedzialne postępowanie biorąc pod uwagę, że jestem alergikiem (z astmą) i w opinii lekarza w ogóle nie powinnam mieć kota, ale jest tu już prawie miesiąc a ja jakoś żyję jeszcze
A oto Ryś dziś