Sześć lat dziś mija Ryszardowi u mnie
Rocznicę obchodzimy nie do końca radośnie. Generalnie jest mały szpital w domu. Mi posłuszeństwa odmawiają zatoki (ale jeszcze chodzę do pracy).
Ryszard od wczoraj zepsuty. Ślini się, potężnie. Wczoraj po powrocie z roboty w kilku miejscach znalazłam takie wielkie kałuże, myślałam, że to nasiusiane może ale konsystencja była zbyt zwarta jak na siki a potem patrzę a Ryszard z wielkim glutem wiszącym mu z pyska. Dostał wczoraj całą baterię zastrzyków i w zasadzie wczoraj od razu po powrocie do domu przestał się ślimtać. Niestety dziś rano zaś mu leciało. Przyszedł rano się przytulić do łóżka i się normalnie cały trząsł, nie że z mruczenia tylko normalnie się trząsł.
Jak nie będzie lepiej dzisiaj to wieczorem odstawiam jedzenie i jutro z rana jedziemy na krew. W pysku ma czysto, doktor Magda powiedziała, że przy jednym zębie ma taki minimalny stan zapalny, kamienia trochę ma ale wcale nie dużo i generalnie w tej buzi nie ma nic co mogłoby powodować taki ślinotok.
Krew poszerzoną miał w czerwcu robioną, wszystko wyszło ok.
Jednocześnie niestety Yoko podupada na zdrowiu. Przedwczoraj miała USG i w trzech miejscach jest nie tak jak powinno być przy czym w jednym miejscu ma podejrzenie początku nowotworu
Od jakiegoś czasu wymiotuje żółcią. Krew ok, w rozszerzonych parametrach też.
Dla wielbicieli Ryszarda kilka fotek
Ryszard stołowy
Ryszard pudełkowy
Ryszard łazienkowy
Ryszard pornograficzny