Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
mziel52 pisze:Nie wiem, czy w sumie wieprzowina nie jest zdrowsza od tych napakowanych hormonami i antybiotykami kurcząt (moczonymi po śmierci w jakiejś brei niby odkażającej), które w miesiąc osiągają handlową wagę.
MB&Ofelia pisze:A propos mięs. Moja kuzynka ma małą, około 2,5-roczną córeczkę. Mówiła mi kiedyś, że nie daje małej wogóle mięsa z kurczaka. Inne mięsa - tak, ale kurczaka wcale. Kuzynka studiowała chemię, więc domyślam się, że wie, co jest w tych sklepowych kurczakach. Strach się bać
Najlepiej byłoby samemu hodować kurczaczki
Moje futrzane panienki o dziwo alergię mają nie na te "pędzone" kuraki, tylko na wołowinę i cielęcinę. Niestety, przez to mają ograniczony zasób mięs w barfie. Chętnie bym dawała im wieprzowinę, ale jednak za bardzo się boję...
MB&Ofelia pisze:Hmmm... Z ukręcaniem łepetynek mógłby być problem
Chyba że w Ofelii odezwałaby się lwica i sama by sobie upolowała kurczaczka na obiad. Tylko nie wiem, czy dałaby sobie radę z oskubaniem
(jak sobie wyobrażę Ofelię z pyszczkiem pełnym pierza... )
Iwonami pisze: Teraz łamię sobię głowę, jak rozpoznać mięso, które koty zjedzą, a którego nie zjedzą...............
No i jak rozwikłać zagadkę, dlaczego tak się dzieje.
Użytkownicy przeglądający ten dział: aania i 86 gości