Strona 93 z 103

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw mar 15, 2018 11:37
przez Szalony Kot
No nerwowy ;)

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw mar 15, 2018 21:11
przez Kinnia
hyyyy
mam pomysła na nerwowych
:twisted:

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw mar 15, 2018 23:23
przez Szalony Kot
Terapia szokowa? ;)

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Pt mar 16, 2018 20:54
przez Kinnia
Szalony Kot pisze:Terapia szokowa? ;)


jak najbardziej
:twisted:

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 0:31
przez Szalony Kot
Bardzo proszę o kciuki i ciepłe mysli. Na razie nie wiem wiele, dedukuję ze strzepkow informacji rzucanych w nagłej i niespodziewanej walce o życie...
Moja była tymczaska Tulcia, najmilszy kot świata, kot, który ugniatal podłogę tylko po spojrzeniu na człowieka walczy z chłoniakiem.

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 1:34
przez Femka
masz kciuki
milion kciuków

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 5:53
przez Dyktatura
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 7:20
przez OKI
Oj :(
Martyna, kciuki!

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 18:42
przez Kinnia
myślimy

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 21:03
przez Szalony Kot
Ech, masakra i to taka, z którą raczej niewiele da się zrobić...

Najpierw słowem wstępu - Tulcia to raczej taki leniuch, kot głównie leżący na, obok, przy człowieku. Miski to nie cel życia, aczkolwiek trochę oponki jest (no dobra, sporo), ale to głównie zaniedbania poprzedniego domu (karmiącego byle czym), u Ewy Tulcia powolutku nabierała linii, jednak nadal pozostając raczej "puchatym" kotkiem.
Kot głównie czerpie radość z bycia obok i mruczenia. I spania i leżenia. Ma możliwość też leżenia na tarasie, nie to że zabezpieczonym, ale z dość wysokim płotem dookoła, na który to płot Tula średnio umie wskoczyć. Prawdopodobnie w wyniku solidnego przykopania w kota kilka razy za młodu, o czym świadczy stan kocich żeber.

Z tego, co zrozumiałam przez telefon (głównie płakałam) i co przekazała mi Ewa (głównie płacząc) to:
- spadek apetytu i nasilone spanie były takie okresowe, nieznaczne, ale po 3-4 dniach Ewa zdecydowała się pojechać do weta "na wszelki wypadek". Jej facet twierdził, że przesadza, że wiosna, na zewnątrz siedzi, zapachy chłonie, to i jeść może mniej...
- zrobione badania krwi "na wszelki wypadek" w zasadzie nie wyszły jakieś złe, poza nieznacznie przekroczonymi parametrami nerkowymi (mocznik i kreatynina), ale podobno naprawdę nieznacznie...
- więc szefowa lecznicy zdecydowała się zrobić "na wszelki wypadek" robocze usg, takie na szybko. No i robocze na szybko pokazało olbrzymie zmiany na obu nerkach, wyglądające bardzo chłoniakowo
- test paskowy na FelV wyszedł dodatni (kiedyś była badana paskami, u mnie, była ujemna)
- a co gorsza w badaniu usg dopatrzono się płynu w sercu
Lekarka otwarcie powiedziała, że ona mogłaby ten płyn ściągnąć, ale tylko w uśpieniu - a płyn w sercu jest przeciwskazaniem do uśpienia.
Ale lekarka załatwiła wizytę u jakiegoś lekarza-onkologa na szybkości, jak Ewa opowiada o nim, to czuć, że faktycznie z głową na karku. W Wesołej, więc jazda do Wesołej, ściąganie go jeszcze przed dyżurem, żeby zdążyć przyjąć Tulę poza umówionymi pacjentami.
Już konkretne usg pokazało, że płynu jest bardzo dużo, zmienione mocno osierdzie. Lekarz-magik ponoć pobrał coś na histopatologię (nie dopytałam, czy z serca, czy z nerek) i wyniki mają być jutro, ściągnął też płyn uprzedzając, że jeśli płyn gromadził się od dłuższego czasu, to efekt ściągnięcia może być w pierwszej chwili gorszy, bo serce dostosowało swoją pracę do pracy z płynem, a bez niego może się pogubić.
I faktycznie od wczoraj Tula dyszała/ sapała jak buldożek, widać było, że ją boli i męczy, po raz pierwszy też schowała się od ludzi, nie dawała dotknąć...
Jak rozmawiałam dziś rano z Ewą, to już była nastawiona na to, że wieczorem pojedzie z nią na ostatnią drogę :( ale po powrocie z pracy (w domu z kotem siedział jej mąż) na szczęście okazało się, że Tulcia lepiej oddycha, humor lepszy, zjadła recovery ze strzykawki, wyszła się przywitać, pogłaskać...

Sytuacja wygląda na bardzo, bardzo trudną. Nam też było się trudno dogadać, ja w ogóle nie dopuszczałam do siebie myśli, że jej kiedykolwiek cokolwiek się stanie :oops:
To jest najlepszy kot na świecie...

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 21:05
przez OKI
Przykro mi :(

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 21:21
przez Szalony Kot
Totalnie do mnie nie dociera, że jej miałoby nie być.
Do Ewy mam daleko, bo to tuż za M1 Marki, Atrium Targówek. A ja zawsze z dziećmi, dla nas to ponad godzinna podróż z 2-3 przesiadkami... Ale odwiedzam ją 1-2x w roku i zawsze Tula jest. I udeptuje, i mruczy...

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Pt kwi 20, 2018 19:43
przez Kinnia
trudne to wszystko

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Nie kwi 22, 2018 10:49
przez Szalony Kot
Jest na sterydzie i nastąpiła wyraźna poprawa - kot je, a nawet wsuwa ;) mizia się, przytula. Oddycha już wyraźnie lepiej, najgorszy był ten pierwszy dzień.
Wyniki histo nie dotarły do lecznicy jeszcze, mają być w poniedziałek...

Re: Carmen i Eowina, Basia i Dorotka

PostNapisane: Pon kwi 23, 2018 21:58
przez Kinnia
i co?