Pocieszę cię
Byliśmy stałymi klientami ostrego dyżuru. Właściwie się dziwie, że nikomu nie przyszło do głowy, że mogę mieć przeniesionym zespołem Münchausena (Münchausen syndrome by Proxy (MSBP). Szyte czoło, szyte wargi, złamana kość palca, uraz dziąsła, głowy. Potłuczenia. Bywało i tak, że moje dziecię nie pozwoliło sobie wyjąć mleczaka, bo mogło to zarobić tylko jedna pielęgniarka z SORU. Więc jechałam,przepraszałam i pytałam "Czy pani byłaby uprzejma wyjąć mleczaka synowi ?"
Młody miał też wbity opiłek metalu w tęczówkę. Mało brakowało,a skończyłoby się utratą oka. Wtedy też trzeba było mieć skierowanie do okulisty.Syna bolało oko i poszłam do pediatry. Ponieważ pani pediatra była nastawiona przez moją eks teściową, że wymyślam synowi choroby, więc stwierdziła,że oko boli od dymu z papierosów. Na moje,że nikt przy nim nie pali, rzuciła- boli od bajek. I poszliśmy do domu. Następnego dnia poprosiłam o skierowanie do okulisty, zapisała mi krople do oczu. Na skierowaniu nie napisała na cito. Ubłagałam okulistę,żeby mnie przyjął mnie z dzieckiem między pacjentami. Wydłubał mu długaśną igła opiłek z oka i powiedział, że jeszcze trzy dni i oka nie dałoby się uratować.
Młody rozwalił sobie wargę w środę rano. Pojechałam z nim na SOR. Zszyli. Niestety młody przestał jeść i pić. Może miał 5 lat wtedy. Na drugi dzień rano kontrola u chirurga. Chirurg mi powiedział " Co z pani za matka, że nie potrafi pani zmusić dziecka do wypicia szklanki wody ?" .Pediatra stwierdziła,ze syn nie je i nie pije na zasadzie buntu i u drugiej babci się napije herbatki, nie jest odwodniony, do gardła mu nie zajrzała. Dwie godziny później byłam już na izbie przyjęć. Opowiedziałam pani ordynator całą historię,że próby wkraplania dziecku wody do buzi, po kropelce- kończyły się krzykiem. Młody nie miał prześwitu, taka silna angina, cztery plusy acetonu w moczu i kilka dni na samych kroplówkach. A jak miał 11 miesięcy to lekarka pomyliła się i uznała,że młody ma zapalenie gardła, a miał zakażenie candidą. Tłumaczyłam, że gardło rano było ładne,a teraz jest zaczerwienione od treści wymiotów i to na pewno nie jest zapalenie gardła. Darła się na mnie,że to ona skończyła studia i wie. Prawie jej się udało zabić moje dziecko. Młody przestał chodzić, leżał i martwym wzrokiem wpatrywał się w sufit. Przestał też mówić. Leczyłam go prywatnie u starszego doktora. Pan przyjął mnie o 22 godzinę i chciał wezwać karetkę.Wiec mu powiedziałam,że jak trafi w szpitalu na ową lekarkę, to ona go po prostu dobije i mogę już zmawiać trumnę. Po wyleczeniu zakażenia poszłam do pediatry po skierowanie "gdzieś",bo młody nie mówił. Pani mi powiedziała, że to normalne, że dzieci przestają mówić i mam czekać, aż zacznie. Mogłabym się nie doczekać. Więc ćwiczyłam z nim w domu.
Zastanawiałam się kiedyś dlaczego nikt nie napisał poradnika "Jak ocalić swoje dziecko przed lekarzem". Ja bym mogłam napisać "To cud, że moje dziecko żyje".