Kocia Koalicja 4: Samotny Moher

Masz przygody!

Tutaj wszelkiego rodzaju przygód (no prawie) mogę się spodziewać i do nikogo nie mogę mieć pretensji - i tak wolę je niż miasto. Szkoda tylko, że istnieje zima i śnieg, których nienawidzę, bo tu KRK wygrywa. Zwykle.
Zadzwoniłam do administracji i jadowicie uprzejmym tonem zapytałam, czy założyli siatki na wyloty wentylacyjne, jak obiecali, czy znów będę łowić ptaszyska w łazience. Oczywiście nie zdążyli. Mieliśmy się przeprowadzić do miasta tuż przed 1 listopada, ale jedziemy w najbliższą niedzielę, bo prognozy są nie najlepsze. Będę mieć więcej czasu na interwencję i jak siatki nie będzie nadal, dzik będzie maskotką w porównaniu do mnie :evil:

.
Jeszcze tylko nieco ponad miesiąc do wakacji. Nie życzę sobie żadnych utrudnień, kocich niespodziewanych chorób itd., bo wybuchnę. Mam nadzieję, że koty i ludzie mnie słyszą :twisted:

Trykot miał mieć badania kontrolne u weta w zeszłym tygodniu, ale ja się rozchorowałam, więc dziś powlokłam się po recepty na leki, żeby starczyło do przyszłego tygodnia. Poprzednio rozmawialiśmy o Lotensinie - na wsi było OK, ale przy spadkach ciśnienia w mieście i ponurej pogodzie Trykot wg mnie reaguje jak ja, czyli przechodzi w stan zombie. Miałam obserwować i próbować dostosować lek, bo każdy reaguje inaczej.
I tak po moich obserwacjach, przy "pięknej" ponurej pogodzie, wieczorem, gdy wykończona byłam ja, a i pewnie wet, po przedyskutowaniu szczegółow doszło do rozmowy na tematy egzystencjalne ponuro-rozbawionym tonem. Mniej więcej tak:
Ja: Lek działa z opóźnieniem, więc powinnam zostać wróżką, żeby przewidzieć ciśnienie, bo meteorolodzy się nie sprawdzają.
Wet: Na prognozy nie ma co liczyć, bardziej liczy się doświadczenie i obserwacja i trzeba próbować dostosować dawkowanie.
Ja: No to będę nadal obserwować i nabierać doświadczenia.
Wet: Tak się całe życie człowiek uczy, do śmierci.
Ja: A już już nabierze doświadczenia i sie nauczy to umiera.
Wet: I nic nie pamięta w następnym życiu.
Ja: W następnym to nie problem. Pod koniec zapomina wszystko w tym życiu.
Wet: Żeby pod koniec...
Wetka z tyłu ponuro: Dzięki, powiało optymizmem.

Ja potrzebuję wakacji :placz:

. Jak jakaś zadżumiona cholera zbliży się do mnie w najbliższym czasie, to nie musi się martwić o wyzdrowienie - zabiję na miejscu.

Zycze jak najszybszego powrotu do zdrowia Obrazek

Glaski dla kotow :kotek:

Listopad to najgorszy miesiac w roku wg mnie, na szczescie juz nieduzo do konca. Trzymajcie sie!

Edit: Lotensin to Fortekor?

Listopad to miesiac ,gdy jest duzo samobójstw i nie dziwota-ciagle bym spała :roll:

Pluszon miał kiedyś epizod z podawaniem Lotensinu.
"Tryb zombie" to doskonały opis. Siedział i tępo gapił się w szósty wymiar.
Ponieważ mieliśmy wyjeżdżać na wieś, wyobraziłam sobie jak takiego otępiałego dowolna, nawet malutka czupakabra dorywa i rozdziera na strzępy.
Wynegocjowałam z wetem odstawienie...

Birfanko, tak, Lotensisn ludzki odpowiednik Fortekoru, i jakoś dziwnie taniej wychodzi. 17 złotych za opakowanie, czyli ilość potrzebną na 2 miesiące dla kota. Próbowałam obu i wg mnie nie ma różnicy, weci też tak twierdzą.

redaf

. Mam teraz wrażenie, że Ty wyszłaś z trybu zombie na miau :lol:

. Odstawiłam Lotensin Trykotowi w Krakowie. Teraz mimo kroplówek (do których ma świętą cierpliwość) znowu mam kota cieszącego się z życia. Dziś w końcu pojechał na badania i przed chwilą prawie padliśmy ze śmiechu na widok kota po powrocie od weta, skłutego, ale w końcu najedzonego i szczęśliwego po powrocie do domu. Ganiali z Sybim z dzikimi śpiewami i energią kociaków.

Moheru pojechał na badania przy okazji, bo wygląda wg mnie jakoś niewyraźnie (to może wynik mojej paranoi, ale strzeżonego...) skoro i tak głodował solidarnie.

Monostra pisze:Birfanko, tak, Lotensisn ludzki odpowiednik Fortekoru, i jakoś dziwnie taniej wychodzi. 17 złotych za opakowanie, czyli ilość potrzebną na 2 miesiące dla kota. Próbowałam obu i wg mnie nie ma różnicy, weci też tak twierdzą.
(...)

Pytalam, bo tak mi sie wydawalo, ze odpowiednik, ale Pupusz bierze Fortekor 7 rok i nie ma ani zadnego zmieniania dawki (ustalono raz na zawsze pol piguly 4,60 mg dziennie),ani trybu zombie

Wrecz przeciwnie, jest zwawy wrecz upiornie :idea:

Zwlaszcza biorac pod uwage jego wiek.
Dlatego sie zdziwilam. Ale!
Wlasnie mi sie zapalila czerwona lampka, bo ostatnio wetka namowila mnie, zeby zmienic na Semintre, bo ponoc lepsza i skuteczniejsza, bierze ja od miesiaca, choc i tak mialam zamiar po skonczeniu flakonu wrocic do tabletek, bo podawanie strzykawka do paszczy nie podoba sie ani kotu, ani mnie. Zauwazylam co prawda, ze ostatnio jakos dziwnie duzo spi i jest dziwnie spokojniejszy (normalnie to terrorysta i stalker :strach:

), ale winilam jego wiek i listopadowa pogode. Dopiero po Waszych wpisach zaczelam podejrzewac, ze to przez ten lek! Po Fortekorze absolutnie taki nie byl. Apetyt raczej nadal ma, uff.
Chyba odstawie natychmiast...
Forum ksztalci

Mocne kciuki za Koalicjantow! :ok:

Birfanko, myślę, że reakcja zależy od kota - podobnie różne leki działają różnie na różnych ludzi. Stosowałam wcześniej Lotensin/Fortekor u innych kotów i nie było takiej reakcji. Skoro ustawienie leków na nadciśnienie u ludzi jest sztuką, jakim cudem nagle jeden lek miałby być dobry dla wszystkich kotów?
Ha, ja z kolei zapytam o tę Semintrę. Może u nas się sprawdzi?

Ponoc jest najlepsza, ale po Fortekorze Pupusz nie mial trybu zombie, a po niej, hmmm, no pol-zombie na pewno. Zastanawiam sie, czy konczyc flakon (zostala 1/3)

Trykotowi moze przypasowac, u wielu kotow dziala swietnie.

Może spróbuj odstawić na 2-3 dni i zobacz, czy jest różnica? Tu też jest haczyk - u nas (w sensie zarówno miejsca, jak reakcji osobniczej) dużo zależy od warunków zewnętrznych (światła, ciśnienia). Najlepiej porównywać w podobnych warunkach. Kraków pod względem zmian jest paskudny.

O, dobry pomysl, sprobuje mu jutro odstawic i zobacze

Pogoda ostatnio dosc zmienna, skoki cisnienia, raz slonce, raz mgly, raz deszcze lub mzawki, ale on byl caly czas jednolicie spiacy. Tak ze faktycznie kojarzylabym to bardziej z lekiem (bo od zmiany leku to sie mniej wiecej zaczelo) niz z pogoda.

Usiłując wprowadzić się w lepszy nastrój...
Jak każdy szanujący się ateista, kocham muzykę sakralną, piosenki bożonarodzeniowe i niektóre kolędy :wink:

. Do niektórych mam uraz z dni młodości, ale trudno się dziwić, gdy musi się to ćwiczyć i śpiewać 100 razy w sezonie

, ale od lat wyszukuję jakieś piękne, śmieszne lub po prostu nastrojowe na zabawę w drugi dzień BN.
Zawsze lubiłam tę kolędę i zawsze czegoś brakowało. Aż Pentatonix zrobił z niej prawie szantę :lol:

. Nie wiem dlaczego wykonania i naszych, i innych kolęd często przemieniają się w jęki - to akurat muzyka radości.
God Rest Ye Merry Gentlemen
https://www.youtube.com/watch?v=ku7ohU1IGls

Fajne

Dzielni dawcy krwi mieli mieć w piątek wolne, ale po telefonie wetki okazało się, że, jak nigdy, muszą zaraz jechać drugi raz. Trykot oddał za mało krwi i nie starczyło na elektrolity, przy Moherze niby pojedynczo wszystko OK, ale jak popatrzyć zbiorczo, to warto sprawdzić trzustkę. Oburzone towarzystwo w szybkim tempie i znienacka zostało zapakowane w kontenery i pojechało. Dziś po domu najlepiej było chodzić w negliżu. Każda próba choćby wzięcia do ręki spodni, bluzki lub swetra skutkowała kocią rejteradą za kanapę. Mądre kotki...

Przy okazji Moher został Homerem, bo w labie komuś się przestawiły litery i tak opisał wyniki. Pomyłkę wyjaśniono (czy to przypadkiem nie wyniki innego kota), ale teraz JA się mylę :lol:

Kocia Koalicja 4: Samotny Moher

Kto przegląda forum