Kocia Koalicja 4: Samotny Moher

Korzystając z pięknej pogody (he, he) od tygodnia jesteśmy na wsi. Dwa dni były śliczne, udało się nawet skosić do znośnego poziomu coś, co podobno podobno jest trawnikiem, a nie dzikimi zaroślami.
Sąsiedzi tak się przejęli wtedy koszeniem, że zniszczyli w jednym miejscu siatkę i Sybi przelazł na ich stronę. Gdy go wywabiłam spod ich budy, gdzie siedzibę mają chyba wszystkie myszy w okolicy, ściągnęłam z niego 14 łażących po nim kleszczy :evil:

. Kaszel Sybirka za to minął jak ręką odjął, gdy wyjechaliśmy z Krakowa - wygląda na to, że Sybi albo działa jako wabik na kleszcze, albo kaszle. Szkoda, że dla mnie to wygląda jak wybór między dżumą i cholerą :roll:

Potem był upojny tydzień z 7 stopniami w słońcu, ale w końcu mamy nadzieję, że uda się skosić do końca coś, co było trawnikiem i może nawet toto zrekultywować.

Dawno zdjęć koalicji nie było. Dasz jakieś, proszę?

Kleszcze brrrr
Pierwszy raz obroża Jagi nie jest 100% skuteczna.

Też tęsknię za zdjęciami.

Ja też kaslalam....alergiczne zapalenie zatok......na smog.

Jak przestali palić swinstwami to mi przeszło.

Postaram się zrobić zdjęcia w weekend, może będzie trochę luźniejsze dni. Jak się zrobiło ładnie, nie wiadomo w co ręce włożyć. Koty najwięcej łażą o świcie (dla mnie) i wtedy kiwam się półprzytomna nad śniadaniem i kawą, albo przed zmierzchem gdy zmęczona zalegam na tarasie. Jedyne, na co mnie wtedy stać, to obserwowanie, czy któryś drań nie usiłuje wejść do domu z żywą zdobyczą.
Kociska systematycznie wykańczają i przynoszą nornice polne, które po dzikach w jesieni dogodziły trawnikowi. Cale szczęście, bo nie mogę wysypać nic na gryzonie w obawie o kociska. Wbrew obawom AYO Moher łowi i jest w tym roku najlepszy

. Jest zawzięty i tak przeforsował przedwczoraj rano łapę, że musiałam go zamknąć i dać Metacam.

Może mają kocie zawody w łapaniu nornic? Zakłady porobiły na wysokie stawki?

Zuch Moheru :ok:

Nie traci animuszu :1luvu:

Monostra pisze:Postaram się zrobić zdjęcia w weekend, może będzie trochę luźniejsze dni. Jak się zrobiło ładnie, nie wiadomo w co ręce włożyć. Koty najwięcej łażą o świcie (dla mnie) i wtedy kiwam się półprzytomna nad śniadaniem i kawą, albo przed zmierzchem gdy zmęczona zalegam na tarasie. Jedyne, na co mnie wtedy stać, to obserwowanie, czy któryś drań nie usiłuje wejść do domu z żywą zdobyczą.
Kociska systematycznie wykańczają i przynoszą nornice polne, które po dzikach w jesieni dogodziły trawnikowi. Cale szczęście, bo nie mogę wysypać nic na gryzonie w obawie o kociska. Wbrew obawom AYO Moher łowi i jest w tym roku najlepszy . Jest zawzięty i tak przeforsował przedwczoraj rano łapę, że musiałam go zamknąć i dać Metacam.

Masz pożyteczne,pracowite kotki

to co z tymi zdjęciami?

Kciuki za zdrówko Moheru

W końcu jest porządne lato. Ja jestem zadowolona, ale zawsze trochę martwię się o koty przy 30 stopniach i więcej.
35 stopni w cieniu. Moher i Sybir w domu - nawet w najgłębszym cieniu w ogrodzie było im zbyt ciepło i zwiali. Trykot na ukochanym łóżeczku, na południowym tarasie, gdzie jest chyba z 50 stopni :roll:

:

Tak, pod nim jest wełniany kocyk (nie lubi tutaj bawełnianego pokrycia) i ukochana polarowa poduszka, gdyby chciał mieć rudy łepek wyżej. Rozłożyłam nad nim parasol, więc jest w "cieniu", ale i tak i inne koty, i ludzie nie są w stanie tam wysiedzieć.
To było, nawiasem mówiąc, MOJE łóżeczko z daszkiem do leniuchowania. Musiałam kupić następne :roll:

Zdjęcie boskie choć zachwytu upalem nie podzielam.

Jakie cudnie rozkoszne futro :1luvu:

Trykot

Punio przy wodopoju:

Sybirek pije ze wszystkiego, co jest mokre i nie jest to trujące. Sadzonki moczące się w miednicy i czekające na posadzenie? Ogórki w misce nabierające turgoru przed kiszeniem? Woda w konewce, gdy trzeba stanąć, wsadzić łeb po pałąk i w dziwnie niewygodnej pozycji można się napić? Taka woda to przysmak i obiekt pożądania. Tu się oblizuje po wypiciu deszczówki z balii, którą zostawiłam na noc i akurat była burza. Żeby się napić, musiał się przewiesić i zgiąć w pół :roll:

Przypomniały mi się kocie memy z pudełkami: "If it fits, he sits". Wersja Sybirkowa: "It doesn't stink, he's gonna drink"

Podsumowanie lata, bo choć może będą ładne dni, to już czuć jesień.
Moherowy, prawie 14 lat, zdiagnozowane zwyrodnienie stawu i zaćma. To nie przeszkadza w wycieczkach, łowieniu szkodników i ostatnio "wystawianiu" Sybirka - o czym dalej.
Sybirek - 13 lat, po zapaleniu oskrzeli w "sanatorium" na szczęście wydobrzał. Aż za dobrze. 2 dni
zajęło nam ustalenie, którędy zwiewa przez NOWE i LEPSZE ogrodzenie. Na szczęście na wołanie podchodził do siatki od strony sąsiadów. Tu nieoceniony okazał się Moher, który w pozie psa myśliwskiego bezbłędnie pokazywał gdzie Punio jest (ludzie przy wzniesieniu i krzakach nie widzieli).
Trykot - 10 lat. Luzak i czaruś. Kompletnie nie przejmuje się kroplówkami - nerki na razie się ustabilizowały. Kocha gości, uwagę i głaskanie, w związku z czym dorobił się przydomku "ruda zdzira" :evil:

Masz kochane kotki

)))))

W dodatku lowneeee.

Ja cieszę się,że jest po upalach tylko dlaczego od razu jest zimno?

Tak się cieszę, że u Was wszystko w porządku :1luvu:

Masz może fotkę wystawiającego Moheru? To musi być zaś ale widoczek :ryk:

Kocia Koalicja 4: Samotny Moher

Kto przegląda forum